Jakość kontra ilość. Mój „zawszeobecny” dylemat. Kuszą mnie sezonowe trendy, promocyjne wielopaki, okazje, taniocha i drożyzna. Gdzie nie spojrzę, czyhają na mnie – a raczej na mój portfel – rafy koralowe, o które rozbijam się w pierwszym tygodniu po wypłacie.
Postrzegam siebie jako rozsądną konsumentkę. Czasami jednak odległy cel (drogi krem) przyćmiewa mi natychmiastowa potrzeba kupienia i posiadania już teraz, zaraz, natychmiast, byle tylko kupić. I kończę z kolejnym reklamowanym badziewiem, które upchnę w przedpokoju, koło łóżka, na biurku, w torebce, w aucie jako krem do rąk.
Mam potrzebę małych codziennych luksusów. Tę potrzebę najlepiej spełniają perfumy i kremy. Oba drogie. A więc moment, w którym wchodzę w posiadanie nowego słoiczka czy flakonu jest rzadki. Dużo rzadszy niż bym chciała. Aby zrekompensować ten brak, chwycę coś w drogerii między kupnem pieluch i papieru toaletowego. Kupuję, choć rozsądek krzyczy: nie zużyjesz! nie zdążysz! zapomnisz, że masz! po prostu nie potrzebujesz!
Mam 11 otwartych kremów do twarzy na dzień (Lierac,Clarins, Flos-Lek, Garnier, Nivea, Nuxe, Neutrogena, L’Orient, Eucerin. Iwostin, Matis). Naprawdę ich nie zużyję. Pora na rachunek sumienia i mocne postanowienie poprawy. Kończę z tym. Ograniczę się do trzech.
Idziecie na jakość czy na ilość?
Idę w Twoje ślady! Ograniczę ilość kremów.
I dlatego rozpoczęłam swój „projekt denko”. Kremów do twarzy na dzień mam 1 (naprawdę!), do tego dwa kremy na noc (zużyję oba, zapewniam) i jeden uniwersalny nawilżacz, którego z 90 ml ubyła połowa, więc na pewno również zobaczę jego dno. Jestem z siebie dumna.
Co polecasz? Co jest zawsze w Twojej kosmetyczce?
to jam mam teraz dwa na noc i jeden na dzień i myślałam, że to o jeden za dużo;p osobiście wybieram jakośc za rozsądną cenę. najbardziej lubię gdy kosmetyk jest tani i działa ( naprawdę są takie:-)