Zima to najlepszy test dla wszelkich kosmetyków pielęgnacyjnych do ust. Koreański makaronik, będący ananasowym balsamem do ust, jest równie piękny, co przeciętny.
Macaron Lip Balm marki It’s Skin mam w wersji anansowej (są jeszcze jabłkowa, truskawkowa i winogronowa). Po 2 tygodniach używania nie pachnie nawet syntetycznym ananasem – i to jest moje największe rozczarowanie. Ale opakowanie – żółciutki makaronik, czyli takie francuskie ciasteczko – jest piękne.
Balsam nakłada się palcem, co właściwie mi zawadza, bo wolę balsamy w sztyfcie, które nie brudzą rąk. Poza tym pierwsze aplikacje to było żmudne kręcenie kółek palcem, aby choć odrobina produktu mogła zostać przeniesiona na wargi. Na ustach trzyma się długo i dobrze nawilża. Łatwo się rozprowadza i jest bardzo wydajny. Na ustach pozostawia przyjemną dla oka świetlistą warstewkę, która w dotyku jest satynowa. Nie lepi się.
W składzie znajdziemy na piedestale parafinę. Nie jestem składnikowym guru, ani tym bardziej Inci Nazi, ale koreańskie kosmetyki mają opinię bardzo dobrych dla skóry, więc mogliby się tej parafiny jednak pozbyć.
Macaron Lip Balm to dokładnie taki Eos – nijaki produkt w zabawnym i zwracającym uwagę opakowaniu. Bo i opakowanie jest bardzo poręczne i dobrze wykonane – mimo płaskiego kształtu odkręca się za każdym razem i nie tracę przy tym cierpliwości, jak to ma miejsce przy korektorze z Inglota chociażby.
Polecam, ale nie spodziewajcie się cudów. To nie balsam Nuxe czy Tisane.
Cena: 29 zł.
HEJ mam pytanie gdzie go kupiłaś bardzo proszę powiedz
Autor
W krakowskiej drogerii Pigment przy Długiej.
Ja mam ten zielony, a nawet nie wiedziałam, że to jest jabłuszko :-D Z niczym mi się ten zapach nie kojarzył. Sądzilam, ze to nawiązanie do makaroników, których nie jadam.
Mieć coś, co wygląda jak ciasto i nie móc tego zjeść? Tortura za własne pieniądze!
Makaroniki mnie nie biorą :-)
Koreańskie kosmetyki są naprawdę przeurocze! <3
Mam zielony jabłkowy. Fatalny zapach, sztuczny błeeee. Dodatkowo nie lubię smarowideł, po których nie wiadomo co zrobić z utłuszczonymi palcami. Nie wiem, co mnie podkusiło – może właśnie opakowanie? Albo to, że serum It’s Skin jest świetne? Niemniej jednak dla ust przesuszonych zimą i aparatem ten balsam jest bardzo ok.
Chyba kupiłaś oczami – tak jak ja :-)