Link do artykułu z „New York Times” o brokacie dostałam od męża. Pomyślałam, że jeśli „NYT” pisze o brokacie, to musi być to artykuł warty przeczytania. Miałam rację.
Dla czytających po angielsku zostawiam link: What is Glitter? Zdradzę jedynie, że znam odpowiedź na postawione w artykule pytanie o to, jaka branża zużywa najwięcej brokatu, choć z bliska nigdy nie powiedzielibyśmy, że patrzymy na brokat. Oczywiście nie chodzi tu o branżę kosmetyczną. Ha! Zaintrygowałam Was. Dobrze. Czytajcie dalej.
Czym jest brokat?
Brokat to pokryty warstwą aluminium politereftalan etylenu – termoplastyczny polimer, który znamy jako poliester. A zatem brokat to potocznie mówiąc plastik. Brokat produkowany jest mniej więcej od lat 30. ubiegłego wieku. Biorąc pod uwagę czas potrzebny na biodegradację (ok. 1000 lat), możemy śmiało założyć, że na świecie wciąż istnieje cały brokat kiedykolwiek wyprodukowany przez ludzkość.
W artykule pojawia się teza, że wszyscy ludzie lubią brokat, nawet ci, którzy nie lubią brokatu. Ma to wynikać z ludzkiej skłonności do świecidełek. Ta z kolei pochodzi od potrzeby poszukiwania świeżej wody. Nieźle, jak na brokat.
Gdzie powstaje brokat?
Caity Weaver, autorka artykułu, opisuje swoją podróż do jednej z dwóch amerykańskich firm produkujących brokat. Obie znajdują się w New Jersey. Jedna z nich to spadkobierczyni farmera, który gdzieś około 1930 roku wymyślił maszynę do cięcia na bardzo małe kawałeczki. Ale oni nie chcieli rozmawiać z Weaver, ponieważ wyjątkowo cenią prywatność.
Druga firma nazywa się Glitterex i zgodziła się na wywiad. Okazało się jednak, że podobnie jak konkurencja zasłaniali się tajemnicą przedsiębiorstwa przy wielu pytaniach. O co tu może chodzić?! Przecież te firmy nie produkują wyrzutni rakiet, ale brokat.
Jak produkuje się brokat?
„Czysty” brokat to przezroczysta folia. Aby powstał kolor, nakłada się ultracienkie warstwy aluminium. Odbija się w nich wzór i dzięki temu światło rozprasza się w wielu kierunkach dając różnokolorowe efekty.
Ile może być takich warstw? Do 233. Najwięcej ma ich brokat czerwony, a najmniej – fioletowy. Nie da się tego jednak wyczuć w dotyku.
Największe kawałki ma brokat przeznaczony do rękodzieła. Najmniejsze drobiny brokatu znajdują się w kosmetykach do ust.
Okazuje się, że ze względu na sposób produkcji, kształt, wielkość i ostateczny kolor brokat znacząco się od siebie różni, co można dojrzeć pod mikroskopem. Dodajmy do tego właściwości statyczne plastiku, który gdy raz się gdzieś przyczepi, jest trudny do usunięcia i będziemy wiedzieli, dlaczego FBI poprosiło Glitterex o katalogowanie próbek swoich wyrobów (podpowiedź: tzw. glitter bombing).
Kto dorzuca brokat do swoich wyrobów?
W artykule jasno jest powiedziane, że klienci nie chcą zostać ujawnieni. Jedyną firmą, która przyznaje się do zaopatrywania w brokat w Glitterex jest Revlon. Brawa za odwagę, choć sami się mogliśmy domyślić, co jest w tych lakierach i szminkach.
Menedżerka, z którą rozmawia Weaver mówi, że nigdy nie zgadlibyśmy, jaki rynek kupuje najwięcej brokatu. Dziennikarka dopytuje, czy gdyby spojrzała na produkt, to nie domyśliłaby się, że patrzy na brokat. Menedżerka jest pewna, że nie.
I tu wkraczam ja! A dokładniej mój mąż, bo to on się domyślił, ale niestety on nie ma swojego bloga, gdzie mógłby dzielić się przemyśleniami na temat brokatu.
Otóż prasując koszulę czcigodny małżonek doznał olśnienia i krzyknął… Nie, jeszcze Wam nie powiem. Jeszcze dwa słowa o brokacie.
Mikroplastik
Brokat to mikroplastik. Ten sam, który zatruwa nasze oceany. Ten sam, który został zakazany w żelach peelingujących.
Dla mnie największym grzechem plastiku nie jest plastik sam w sobie, ale sposób, w jaki z niego korzystamy. „(Plastik) pochodzi bezpośrednio z paliw kopalnych, a paliwa kopalne są bardzo ograniczonym zasobem i używamy ich do wytwarzania rzeczy całkowicie jednorazowych” – czytamy w artykule.
Czy istnieje naturalny i przyjazny środowisku zamiennik brokatu? Istnieje. To mika. Jest stosowana w kosmetykach naturalnych. Wytwarzana jest głównie w Indiach, w kopalniach, gdzie nielegalnie zatrudnia się dzieci…
***
Chcecie wiedzieć, co krzyknął „małż” prasując koszulę? Jasne, że chcecie. „Pieniądze!”. Ja uważam, że trafił w sedno. Przyjrzyjcie się im uważnie.
Przykre co ludzie robią, żeby mieć kawałek niepotrzebnego świecidełka
Hahhah a to spryciarz z twojego męża ja bym się chyba nie domyśliła. Swoją drogą dzięki za ten wpis fajnie się czytało takie ciekawostki. Ej ale tak już odchodząc trochę od brokatu, tak sobie myślę, że nic w życiu nie jest czarno białe. Sama kiedyś byłam zapaloną naturomaniaczką i byłam w 200 % przekonana, że jedynie, to co naturalne ma rację bytu. Patrząc jednak choćby na naturalnego zastępce brokatu, a raczej sposób jego wydobywania już nie jestem taka pewna, który z nich wolałabym użyć.
Autor
To oczywiście tylko nasze przypuszczenia z tymi pieniędzmi, ale wydają się niezwykle prawdopodobne.
Jeśli o mikę chodzi – wiele spraw wymaga uregulowania.
O kurcze nawet nie wiedziałam, że można tyle powiedzieć na temat brokatu ! :D
Autor
Można jeszcze więcej! W artykule było trochę technicznych szczegółów na temat tworzenia różnych kolorów. Okazuje się, że stoi za tym technologia.