Sprawianie sobie przyjemności może czasem przerastać realne potrzeby. Jeśli kupujesz kosmetyki, których nie potrzebujesz, tutaj znajdziesz kilka rad, jak temu zapobiec.
Kupowanie kosmetyków, bo są modne, nie jest w ogóle wytłumaczeniem. Jeśli masz w kosmetyczce cienie, w których wyglądasz jak pobita albo chronicznie niewyspana, to oddaj je komuś, kogo urodę podkreślą.
Niedomykająca się kosmetyczka albo zapasy błyszczyków nie są oznaką dbania o siebie. Lepiej mieć mniej, a lepszej jakości. Łatwo napisać, trudniej zrobić.
Od czego zacząć?
Od porządków. Póki Zalotka nie zarządziła zbiórki i nie poustawiała wszystkich kredek do oczu, cieni do powiek i lakierów do paznokci w równych rządkach, nie miała pojęcia, ile ich ma. Są wśród nich kosmetyki niemal nietknięte, użyte tylko kilka razy i tylko na specjalne okazje, są także kosmetyki stare i rozwarstwione, są wreszcie te, o których istnieniu Zalotka zapomniała…
Prosta rada: wyrzuć próbki zachomikowane ponad trzy miesiące temu. Podobny los musi spotkać wszystko, co śmiesznie pachnie albo o czym, nie wiedziałaś, że to masz (Zalotka odkryła: błyszczyk MaxFactor w kolorze ochry – koszmar; podkład IsaDora – o co najmniej dwa tony za ciemny; puder brązujący Pupa – niemal nietknięty: znać na nim jedno maźnięcie pędzlem).
Po uporządkowaniu kosmetyczki Zalotka ma pełną jasność w kwestii tego, co ma, czego nie ma, czego nie potrzebuje, w czym jej nie do twarzy oraz ile za to mogła kupić par butów…
Mimo znacznego przerzedzenia zapasów nie wolno iść do sklepu! Jeśli trzeba się tam wybrać, bo nie ma wacików, można wysłać mężczyznę (na pewno nie kupi wacików na promocji, do których dodają cokolwiek, bo „przecież mówiłaś tylko o wacikach”). Jeśli nie ma mężczyzny w pobliżu, najlepiej wziąć gotówkę, pewnym krokiem wejść do sklepu, dopaść waciki, dobiec do kasy, rzucić pieniądze, wrzasnąć: „reszty nie trzeba” i uciec :-)
Kupowanie kosmetyków jest zupełnie jak robienie sprawunków w markecie – idziesz głodna, płacisz kilka stów za kosz żarcia; jesteś po obiedzie – bierzesz jeden jogurt, a nie trzy itd. Przed wybraniem się na zakupy kosmetyczne, warto wiedzieć, czego szukamy. Można poczytać na Zalotce albo skorzystać z darmowych próbek, które dostałyśmy przy poprzednic zakupach albo dołączano je do gazet.
Lista zakupów nie jest złym pomysłem. Do zmiany makijażu wystarczą czasem kredka do oczu i pojedynczy cień, który wspaniale będzie współgrał z nieużywanymi odcieniami w innych paletach. Nie warto kupować trzeciego rozświetlacza. Zasada nie stosuje się w przypadku pudrów i podkładów – podkład zakupiony w sierpniu na pewno nie sprawdzi się w lutym. O dobieraniu podkładu czytaj tutaj.
Kiedy już stoisz pośród tych wszytskich dóbr kosmetyczno-perfumeryjnych, zdobądź się na odwagę i wyjdź. Jeśli następnego dnia nie będzie ci się chciało wrócić do sklepu po to coś, znaczy, że nie było potrzebne.
Zalotce to pomaga! Jak macie sugestie, śmiało piszcie w komentarzach.
Parę dni temu baaaardzo tanio udało mi się ustrzelić błyszczyk Vibrant Curve MaxFactor, gdy kupowałam od nich mascarę. Promocje 2w1 należą do moich najukochańszych.
„podkład zakupiony w sierpniu na pewno nie sprawdzi się w lutym” – właśnie tego typu artykuły nakręcają sprzedaż kosmetyków!!!
kto powiedział,ze podkład „na pewno” sie nie sprawdzi? ja mam taki, kt kupiłam w sierpniu i teraz, w zimę też jest idealny…
albo teksty typu: „tusz do rzęs zmieniaj po 3 m-cach, bo potem jest przeterminowany, bakterie się gromadza na szczoteczce itp..”
BRAWO za poradę.
Na paragonie jest i nawet piwo V.I.P, zamiast odżywki do włosów xD?
Kurcze, no.
Idę zrobić porządki, potem do drogeri….
Po podkład i oczywiście waciki^^
tia.. wybrać się po waciki, a tam waciki w promocji z czymś tam..
skąd my to moje drogie panie znamy?
Sama prawda ;-)
He he no faktycznie to paragony z biedronki bo sa tam Top Chipsy ha ha.. ;p To co zostało napisane w artykule jest pożyteczne, ale mi i tak będzie trudno to wcielić w życie ;)
robie to regularnie… problem w tym, ze po paru miesiacach kosmetyczka znowu wymaga odswiezenia
hehe te paragony to z biedronki, co? ;)