5 rzeczy, których nie cierpię u współpracowników

Moje czteroletnie dziecko prosto po szkole (pójdzie do szkoły, żeby się nauczyć czytać) chce iść do pracy, ponieważ bywa w biurze swojego taty i wie, że w pracy są huśtawki, cukierki przy wejściu oraz całe ściany do bazgrania kredą. Otóż nie w każdym biurze jest tak kolorowo, ale skąd o tym może wiedzieć przedszkolak. Ja za to wiem, co mnie doprowadza do wrzenia u współpracowników. Oto moja osobista lista najgorszych zachowań w pracy:

1. Kontroler

Dwie minuty po wysłaniu maila rozpoczyna bombardowanie telefonami, aby powiedzieć: „wysłałem ci maila”. Widzę. Mam pocztę w telefonie.

2. Królowa brytyjska

Nieosiągalna, nienamierzalna, nieobecna w naszej galaktyce. Zapadła się pod ziemię, a ja zachodzę w głowę, dlaczego ktoś może się tak zachować. Nawalił? Nie dotrzymał terminu? Przecież na niego nie nakrzyczę. Jesteśmy dorośli. Znajdziemy rozwiązanie.

3. Gaduła

Mąż nie pozmywał naczyń, dziecko zakaszlało koło północy i drugi raz nad ranem, teściowa krzywo spojrzała w niedzielę na zupę. Zawsze mnie zastanawia, czy takie osoby, gdy idą do spowiedzi, to klęczą 40 minut, żeby się nagadać.

4. Czas jest z gumy

Nie cierpię się spóźniać. Nie znoszę, kiedy ktoś się spóźnia. Nie dotyczy to mojej przyjaciółki, która zawsze się spóźnia, a i tak jest najlepszą przyjaciółką. Ale tylko ona. Reszta ma być na czas.

5. Bajkopisarz

„Będzie taaaak!” – ile razy ja to słyszałam! A potem jest byle jak.

Ktoś chce coś dopisać? :-)

Komentarzy: 3

  1. Pani Menedżer
    22 lutego 2016 / 20:51

    Tą nieuchwytność uchwyciłaś świetnie. I ta nazwa: Krolowa Brytyjska.

    • Zalotka.pl
      5 października 2015 / 09:58

      <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.