Trzeba go „oszczędzać”. Mam dwoje dzieci, pracuję, czasem bloguję tu i tam, lubię mieć czysty dom i spędzać sporo czasu poza nim. Jak znaleźć na to czas?
Mit multitaskingu
Bycie w biegu, ciągle zajętą i spóźnioną jest takie modne. Ale nieefektywne. Zajmowanie się wieloma rzeczami naraz, to ślizganie się po powierzchni. Niby wszystko liźnięte, ale nic nie jest zrobione do końca. Dla mnie frustracja gotowa. Lepiej mi idzie, gdy skupię się na jednej rzeczy i ustawię sobie realne cele na kolejne dni.
Dzień zaczynam od przejrzenia listy spraw do załatwienia. Na pierwszy ogień „zjadam żabę”, czyli zabieram się za coś, co z jakiegoś powodu mnie odpycha. Kiedy uda mi się to „odhaczyć”, czuję, że mogę wszystko i dzień ułoży się po mojej myśli. Potem mierzę dziecku temperaturę i już wiem, że się nie ułoży ;-)
Co pożera mój czas?
Najpierw pomyślałam o rzeczach, które zabierają mi najwięcej czasu. To oczywiście praca i zajmowanie się dziećmi, ale przecież nie tylko. Z rachunku sumienia wynikło, że przewijanie newsfeeda na Facebooku i wielokrotne sprawdzanie Pudelka oraz Kozaczka są moimi głównymi zjadaczami czasu. Drugim jest telefon. Jestem nałogową gadułą. Trzecim grzechem kardynalnym jest… Candy Crash. Jestem w 1226 levelu.
Zalotka na Facebooku – nie przegap kolejnego wpisu.
Misja: odzyskać czas
Od roku nie czytam serwisów plotkarskich. Od dwóch miesięcy nie dostaję powiadomień z mediów społecznościowych na telefon. Rundka w Candy tylko wieczorem przed snem. Nie odbieram też każdego telefonu – oddzwonię później. Wow! Udało się.
Te wszystkie działania spowodowały, że nie dekoncentruję się, gdy słyszę dźwięk powiadomienia w telefonie. Serio, pokażcie mi osobę, która pokona ten wewnętrzny przymus spojrzenia na ekran, bo być może wydarzyło się coś ważnego? Z tego samego powodu anulowałam wszelkie powiadomienia z serwisów newsowych. Jeśli to jest ważne, dowiem się – robię prasówkę, rodzina i znajomi przysyłają mi ciekawe linki.
Gdy jestem zmęczona pracą, wstaję od komputera, zamiast odświeżać główną stronę serwisu plotkarskiego w oczekiwaniu na nowego newsa. No, a w Candy jest tylko pięć żyć i do spanka.
Sposoby na efektywne prowadzenie domu (lubię to, no lubię to) też mogą zaoszczędzić sporo czasu. Raz dziennie pranie i zmywarka, sprzątanie po kolacji, zamiast zostawiać ten syf na rano, codziennie ogarnięcie jednej małej przestrzeni (umycie kabiny prysznicowej, piekarnika, okna, prasowanie etc.) – to stały ale niewielki wysiłek, który składa się na ogólne wrażenie ogarniętej chałupy.
Moje sposoby zarządzania czasem
Jak najlepiej zarządzać swoim czasem? Sposobów i teorii jest mnóstwo, ale każda zakłada istnienie listy. Zapisuję, żeby nie „przeciążać” pamięci podręcznej. Inaczej zapomnę. Lubię też moment wykreślania wykonanego zadania. Od razu chcę rzucić się do następnego, żeby móc je wykreślić. Tu dochodzimy do zasadniczego pytania: jak tworzyć listę spraw do zrobienia, aby nie stała się frustrującą kolekcją przepisywanych z miesiąca na miesiąc niewykonanych zadań.
Do mnie przemawia najbardziej podział zadań na mniejsze etapy oraz tzw. zasada Pomodoro. Chodzi w niej z grubsza o to, aby podzielić zadania na wykonywalne w określonym czasie, skupić się tylko i wyłącznie na jednym zadaniu przez 25 minut i zadbać, aby nic nas nie rozpraszało. Zdecydowaną większość rzeczy do zrobienia, które odkładam w nieskończoność, można zrobić w tym czasie. Dlaczego Pomodoro? Nazwa ponoć wzięła się od kształtu kuchennego czasomierza:-)
Kradzież stulecia
Skoro tak dobrze mi poszło okiełznanie moich czasopożeraczy, to może zrobię coś produktywnego z tymi wszystkimi odzyskanymi minutami.
Jak ukraść kilka chwil dla siebie? Najlepiej małymi kroczkami, żeby się nie wywalić na starcie. Moje młodsze dziecko nie zajmie się sobą przez 45 minut, podczas których ja chciałabym się porządnie spocić na siłowni. Mogę jednak wyszarpać codziennie 10-15 minut na poranne rozruszanie mięśni. Godzinny power walk z wózkiem popołudniu to kolejny „workout”.
Nie przeczytam jednej książki tygodniowo, raczej jedną w miesiącu – brzmi mniej spektakularnie, ale lepsze to niż nic. Od pół roku mam Kindle’a i przeczytałam więcej niż przez ostatnie 4 lata! Łatwy dostęp do niezliczonej ilości książek, możliwość czytania w ciemności, mała waga i wymiary powodują, że mogę czytać w samochodzie, w poczekalni, w tramwaju i na ławce w parku. Teraz pochłania mnie „Marsjanin”.
Jak mieć więcej czasu? Nie zajmować się pierdołami, plotkami i cudzym życiem.
Chyba najwiecej czasu marnuje się myslac nad organizacja zamiast po prostu zabrac sie za robienie.
Ja polecam listę zadań na kartce na lodówce. Cała rodzina wie, co ma robić i kto jest w tyle. U nas taka dobra rywalizacja działa.
Potem mierzę dziecku temperaturę i już wiem, że się nie ułoży ;-)
Hhahahaha. No i tu można zakończyć planowanie i zarządzanie czasme bo dziecko nie planuje, ono wymaga a twoje plany w odstawkę. Dlatego jestem wiecznie w niedoczasie.
A ja nie mam konta na fejsie, ani instagramie, ani jeszcze gdzies. I wicie co? Jako jedyna przy stole w niedzielę nie gapię się w telefon, nie trzaskam fotek jedzenia i wydaje mi się, że mam więcej czasu niż moje szwagierki.
Wtyczka ograniczająca Facebooka – to mi się przyda. Dzięki!
Bardzo fajnie napisane. Ja też jestem wielką fanką list i ekscytującego dźwięku odhaczonego zadania. Żeby lista nie była frustrująca, musi być realna i możliwa do spełnienia. Jeśli przez 10 dni zrobiłam pięć zadań z dziesięciu, wiem, że to moja norma. I nie dopisuję więcej. Mnie pomaga też planowanie konkretnych czynności przedziałach godzinowych oraz umawianie się z ludźmi (z klientami, ze znajomymi) na deadliny. Żadne tam „w wolnej chwili”. Wolna chwila nie istnieje. Polecam też wtyczki do przeglądarek ograniczające FB i łażenie po głupich stronach internetowych.