Moje Walentynki

Więc Walentynki. Jeżeli jesteś w obozie Nie-Świętuję-Walentynek-Bo-Jestem-Zakochana-Cały-Rok, to super. Bardzo mi się podoba Twoja postawa. Chociaż po krótkiej analizie może to oznaczać, że albo nie masz dzieci, albo że Twoje dzieci kochają spędzać weekendy u dziadków, podczas gdy Ty korzystasz z życia jak sprzed ciąży. U mnie żadne z powyższych. Walentynki jawią się więc jako okazja idealna, aby powiedzieć: „babciu, wnuki tęsknią” oraz „mężu, mam bilety, ty ogarnij kolację, bo wy-cho-dzi-my”.

Walentynki dla dzieciatych i nie mieszkających z dziadkami, to jest okazja do wychynięcia z jaskini rodzinnej w tym samym momencie, ponieważ ktoś inny niż drugi rodzic przejmie pieczę nad potomstwem. Oczywiście, w czasie takiego krótkiego wyjścia, mogę się poczuć jak pies spuszczony z łańcucha. Tak, łyk wolności może się okazać odurzający. Należy się spodziewać wszystkiego, także skrajnych zachowań, np. mogę biegać wokoło z przerażeniem wołając: mam wolny wieczór! mam wolny wieczór! co się robi z wolnym wieczorem?! Mogę także zamarzyć, żeby było jak dawniej. Ekhm, no, będzie ostro, ale idę w to!

Dawniej było tak, że zawsze byłam gotowa nawet na przyjęcie-niespodziankę u arabskiego szejka. Teraz jedno wieczorne wyjście może oznaczać wielodniowe przygotowania. No, wiesz: prysznic w dniu wyjścia, umyte zęby, uczesane włosy. Takie extrasy. Nie oszukujmy się. Straciłam wprawę. Albo może i nie straciłam? Przecież świetnie robię minimalistyczny makijaż od kilku lat. Mam także tylko funkcjonalne ubrania, w których zawsze mogę wykonać pozycję psa z głową w dół, wczołgać się pod szafę, asekurować dziecko wspinające się na 2-metrową drabinę. Przyznasz, że w mini sukience tego nie zrobisz! Przynajmniej tak, żeby zachować godność.

Co było, to było. Dziś jestem nadorganizatorką wszystkiego i na pewno uda mi się tak zająć dzieci (bajki! bajki! jak dobrze, że są bajki!), że zrobię sobie smoky eye, a co! I kiedy już urodą przyćmiewać będę Wenus, a mojego mężczyznę będą mylić z Adonisem, koło maszyny losującej zostanie zwolnione. Gorączka najmłodszego. Wymioty starszego. Zatrucie pokarmowe babci. Największa awaria w historii firmy – wszyscy zostają po godzinach, firma stawia pizzę. Zasypiamy ze zmęczenia na kanapie przed salą kinową. Co by tu wybrać?

:-D Udanych Walentynek! I oczywiście wiem, że moja walentynkowa randka będzie wspaniała! Czekam na nią z niecierpliwością, bo prawdą jest, że wspólne wyjścia bez dzieci są cennym czasem tylko we dwoje.

A jak Ty planujesz spędzić Walentynki?

Zdjęcie: Foter.com / CC0

1 komentarz

  1. Kalina
    12 lutego 2017 / 21:43

    jak jeszcze wyjście do kina czy teatru przepada to nic… gorzej jest jak jutro o 6 mamy być na lotnisku, a dziecko wymiotuje… wiadomo, ze przejdzie za 2 dni, no ale co robic? odpuscic wakacje czy jechać. nie życzę takiego koła fortuny :-)

Skomentuj Kalina Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.