Organicznie, ekologicznie, slow, flow i w harmonii – tak się teraz żyje modnie i dobrze. I tak się też dba dziś o ciało. W poszukiwaniu zdrowia i piękna bez sztucznych składników można sięgnąć po… jedzenie. Co można znaleźć w kuchni i wykorzystać inaczej niż wkładając do garnka? Oto lista alternatywnych zastosowań zawartości przeciętnej lodówki.
Ocet jabłkowy
Podobno świetnie oczyszcza włosy i odświeża loki. Do stosowania kilka razy w tygdoniu lub nawet codziennie. Najlepiej wypłukać włosy po umyciu szamponem, ale zapach octu jabłkowego pozostaje na włosach i jest inetnsywny. Z tego powodu radzi się najpierw wypłukać włosy octem jabłkowym, a dopiero potem je umyć delikatnym szamponem, najlepiej dla dzieci.
Mleko i jogurt
Zamiast płynu do demakijażu, nawet oczu. Mlekiem lub jogurtem nasączamy wacik, przecieramy skórę, pozostawiamy na kilka minut i ścieramy wacikiem. Podobno świetnie działa na skórę, zwłaszcza w połączeniu z miodem. Zaleca się niespłukiwanie twarzy, ale ja bym się na to nie zdecydowała.
Oliwa z oliwek
Oliwa sprawdza się jako środek do demakijażu oczu. Nasączony wacik przykładamy na kilka chwil do powieki, aby rzęsy nasiąkły i delikatnie ścieramy pozostałości tuszu. Zaskakująco skutecznie zmywa tusz do rzęs i eyeliner. Niestety jej oleista konsystencja jest trudna do usunięcia. I ten zapach.
Rumianek
Znany od pokoleń „rozjaśniacz” włosów. Sama, będąc nastolatką, płukałam włosy rumiankiem, aby lekko je rozjaśnić i dodać im świetlistych refleksów. Wtedy działało. Dziś wiem, że pomaga… słońce. Najprostszy sposób na wykorzystanie rumianku: mocny wywar rumiankowy przelać do butelki ze spryskiwaczem i nałożyć na włosy przed wyjściem na zewnątrz. Ja chyba spróbuję.
Cukier i sól
Podstawowe składniki domowych eliksirów piękna i młodości, czyli peelingów. Polecam wpis o tym, jak zrobić domowy peeling gruboziarnisty. Cukier jest również używany do produkcji pasty cukrowej służącej do depilacji. Osiągnięcie idealnej konsystencji wymaga czasem kilku prób, podobnie własnoręczna depilacja trudno dostępnych miejsc. Ja jednak pozostanę na stanowisku, że najdokładniej wychodzi to kosmetyczce.
Do peelingu gruboziarnistego świetnie nadaje się też kawa mielona, a raczej… kawowe fusy. Ta opcja – oprócz zbawiennego działania na skórę – ma też dodatkowe punkty za bycie eko i wcielanie w życie zasad recyclingu.. :-)