Demakijaż olejkiem Resibo

Olejek do demakijażu Resibo

fot. Zalotka.pl

Marka Resibo to polski producent kosmetyków organicznych. Przebojem zdobywają sklepowe półki, choć w ofercie mają jedynie 8 kosmetyków: kremy do twarzy, pod  oczy, serum (właśnie otrzymało nagrodę Glammies 2017 magazynu Glamour), balsam do ciała, płyn micelarny i tonik oraz olejek do demakijażu. I właśnie ten ostatni kosmetyk przyciągnął mnie do Resibo, ponieważ – jak już kilka razy wspominałam i tu, i tu – olejowa metoda demakijażu twarzy mi służy.

Olejek wyróżnia się opakowaniem – kartonowy walec z pokrywką. W środku plastikowy pojemnik z pompką oraz ściereczka. Niestety, „jednorazowa”, ponieważ jest biała. Po dwóch, trzech użyciach nie udało mi się już jej doprać.

Olejek składa się niemal w całości z naturalnych składników i jest produktem wegańskim. Zawiera olej lniany, manuka, abisyński, z pestek winogron oraz z awokado. wzmocniony witaminą E ma nie tylko delikatnie usuwać makijaż – także wodoodporny – ale także pielęgnować. Największą różnicę zobaczysz rano – przy regularnym stosowaniu twarz staje się wypoczęta, świeża i naturalnie promienna – obiecuje producent. Jak jest naprawdę?

Olejek do demakijażu Resibo

fot. Zalotka.pl

Pierwsze spotkanie z olejkiem może być dziwne. Możesz nawet się zastanawiać, czy Twój produkt jest świeży. To zapach oleju lnianego. Choć w składzie olejku jest pozycja Parfum, to zdaje się nie została do końca wykorzystana. Olejek Resibo ma charakterystyczny zapaszek. Po kilku dniach przyzwyczaiłam się do niego i teraz bardzo go lubię, ale nie zdziwię się, jeżeli nie wszystkim uda się z nim polubić.

Olejek ma lekką i mocno płynną konsystencję. Można go stosować na mokrą, jak i na suchą skórę. Ja wybieram to drugie rozwiązanie, bo jest szybciej. I tu zaczyna się cała magia. Olejek rozpuszcza w kilkanaście sekund cały makijaż. Nie ma śladu po eyelinerze, tuszu do rzęs, korektorze i całej reszcie. Ostatecznym testem jest demakijaż oczu. Olejek Resibo to pierwszy z olejków, który nie pozostawia na oczach tłustego filmu, przez który na kilka chwil tracę ostrość widzenia. Rano nie ma także żadnej pandy!

Olejek usuwam przykładając ściereczkę do twarzy. Nie trę, nie ciągnę skóry. Zamiennie ze ściereczką od Resibo używam zwykłych małych ręczników do twarzy.

Demakijaż kontynuuję według koreańskiego rytuału 10 kroków lub przemywam twarz płynem micelarnym, nakładam krem pod oczy oraz na twarz i tyle.

Olejku do demakijażu mogą używać wszyscy: cery suche i tłuste. Olej rozpuszcza sebum, makijaż i usuwa brud. Nie zapycha porów i widocznie uelastycznia skórę.

Cena: 60 zł za 150 ml.

Olejek do demakijażu Resibo

fot. Zalotka.pl

Komentarzy: 9

  1. Ada
    23 lutego 2017 / 20:58

    Do tej pory nie stosowałam olejów do demakijażu (w ogóle nie używałam olejów do twarzy ). Jako, że ostatnio polubiłam eksperymentowanie to chętnie spróbuję. Odnośnie „eksperymentów” to jednym z moich udanych jest serum LIQ Ce. Pozdrawiam :)

    • Zalotka.pl
      23 lutego 2017 / 21:14

      A które dokładnie? Bo jest ich kilka.

  2. Lady Ada
    23 lutego 2017 / 16:13

    Przyzwyczaiłam się do tego, że eko kosmetyki są tańsze. Może jakiś zamiennik?

    • Karoliiina
      23 lutego 2017 / 18:18

      A ja wręcz przeciwnie. O kosmetykach ekologicznych, organicznych i wegańskich mam zdanie, że są bardzo drogie. Mają zawyżone ceny. Najczęściej wcale nie są takie czyste, ponieważ jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że konsumentki nie chcą wydawać 100 zl na krem, który ma 3 miesiące daty ważności, więc i tak zawierają jakieś konserwanty. Oczywiście w mniejszej ilości, ale jakieś jednak są. Poza tym czuję, ze trwa moda na powrót do natury, a niestety domorosłe kręcenie kremów mogło się udać Helenie Rubinstein.

      Co nie zmienia mojego dobrego zdania o Resibo. Mam balsam. Teraz chcę serum. Możliwe, że dokupię także i ten olejek.

    • Zalotka.pl
      23 lutego 2017 / 10:02

      To prawda. Nie ma nawet śladu po tuszu do rzęs czy korektorze.

  3. kRopkA
    23 lutego 2017 / 09:43

    Nie potrafię się przekonać, że olej nie zapcha mi porów. Czytam o tym wszędzie, ale coś we mnie krzyczy: nie rób tego, właśnie wyszłaś na prostą, nie zniszcz równowagi, której osiągnięcie zabrało ci kilka lat. I co robić?

    • Zalotka.pl
      23 lutego 2017 / 10:02

      Rób swoje :-) Czyli nie idź tą drogą.

    • Marta
      11 maja 2017 / 13:16

      Jeśli osiągnęłaś równowagę, to nie idź w to. Każda cera jest inna, nawet jeśli kogoś nie zapycha, to nie znaczy, że Ciebie zapcha. Duża ilość oleju zawsze może przyblokować pory (co nie znaczy, że musi!). Ja bym nie zostawiła produktu do zmywania na twarzy. Olejek z resibo mieszam z żelem lub nakładam sam, ale zawsze po tym zmywam jeszcze, np. czarnym mydłem afrykańskim. Ściereczka nie pozwala pozbyć się całego oleju, poza tym tylko męczy moją skórę, więc jej nie używam. I nie jestem pewna, czy do niego wrócę. Jeśli znów sięgnę po olejek, to raczej taki z emulgatorem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.