Conde Nast przenosi swoje nowojorskie biuro do wieżowca 1 World Trade Center. Dla okolicznych kawiarni, sklepów, a przede wszystkim nail baru oznacza to kryzysową sytuację. Dlaczego? Głównymi klientkami są dziewczyny pracujące w wydawnictwie. Przeniesienie biura o kilkanaście bloków dalej spowoduje, że dystnas do nail baru niebezpiecznie wydłuży się do 15 minut, a takiej odległości nie da się pokonać w szpilkach. Zwłaszcza tych z czerwoną podeszwą. Koniec dowcipkowania. Do meritum.
Czytając o problemach w świecie glamour, natrafiłam na Drybar, czyli salon fryzjerski, gdzie nie ścina się włosów, nie koloryzuje, tylko je układa. I to zawsze za 40 dolarów, co w USA jest ponoć niską stawką w porównaniu z ponad 60 dolarami, które trzeba wydać za podobną usługę w klasycznym salonie fryzjerskim. O cenach nie będę dyskutować, ale sam pomysł uważam za rewelacyjny. Przecież włosy ułożone przez profesjonalistę, zawsze wyglądają lepiej.
Drybar proponuje kilka rodzajów suszenia. od gładkiego Mahattanu, przez loki Cosmo, po Mai Thai, czyli lekki nieład niczym z plaży. Specjalnością zakładu jest Straight Up, czyli proste włosy z odrobiną objętości.
Jak tylko będę w NY robić moje coroczne zakupy ciuchowe, na pewno wybiorę się do Drybaru ;-D
Dzielna dziewczyna ;-D
noszę te na czerwonej podeszwie, dałam za nie 5 tauzenów i chodzę dłużej niż 15 minut