Jak co roku sklepowe półki zapełnią nowe perfumy. Będą wśród nich zapachy nijakie, kolejne limitowane edycje sprzedażowych lokomotyw, wreszcie – perfumy dobre, kompozycje dopracowane, zapachy przyjemne.
Bazując na dotychczasowych doświadczeniach, przemnożonych przez wizerunek poszczególnych marek, stworzyłam własną listę premier, na które czekam przebierając nogami z niecierpliwości.
Najbardziej wyczekuję Burberry Brit Rhythm. Myślę, że będzie stonowanym, ale szlachetnym zapachem do noszenia na co dzień. Takim, do którego przylgnę na dłużej, bo uwolni mnie od trudnego wyboru o poranku – co by tu włożyć? Te za słodkie, te zbyt intensywne. Potrzebuję świeżego powiewu w mojej kolekcji perfum.
Drugim „codziennikiem” mógłby zostać zapach Bottega Veneta. W końcu Essence Aromatique ma być wariacją na temat klasyki, czyli wody kolońskiej. Boję się jednak, że nie udźwigną tematu i nie zaprezentują niczego nowego, ale ucieszę się, jeśli moje obawy okażą się bezzasadne.
Jil Sander zaprezentuje Evergreen z otwierającą nutą gruszki, jaśminem, konwalią. Z komunikatu prasowego niewiele można wywąchać. Może być ciekawie, może być nudno.
Guerlain doda do swojej kolekcji Aqua Allegoria (boska Pampeluna!) zapach pod nazwą Limon Verde. Kompozycja jest inspirowana koktajlem Mojito. I wszystko jasne. Pampeluny raczej nie zdetronizuje, ale spojrzę na tę propozycję wielce łaskawym okiem.
Kenzo mnie jeszcze nigdy nie zawiódł. Co prawda nie znoszę L’eau par Kenzo, który mnie dusi i wyciska mi łzy z oczu, ale cała reszta jest wielce udana. Floralista ma szanse dołączyć do tej grupy. Na pewno wytestuję.
Zawsze podobały mi się perfumy ciężkie, gęste i lepkie od egzotycznych nut. Na pewno muszę poznać Bulgari Omnia Indian Garnet. Ponoć nie jest to ostentacyjny śmierdziel, którego ogon ciągnie się jeszcze 5 metrów za kobietą. Zaczekamy, zobaczymy. (fot. mimifroufrou.com)
Z niepokojem wyczekuję Hypnotic Poison w wersji EDP. Jakaż to będzie esencja! Klasyczne perfumy z 1998 roku to woda toaletowa, a przecież te perfumy są wyjątkowo trwałe, mocno zaznaczające swoją obecność, całkowicie otulające ciało jakimś gęstym kokonem zapachu.
Wśród zapowiedzi znalazłam inofrmację, że Elie Saab wiosną zaprezentuje L’Eau Couture. Nie znam żadnego zapachu tej marki, ale jeśli tworzą równie piękne perfumy, co suknie, to z radością nadrobię zaległości. Może zacznę od powstałych w 2011 roku pierwszych perfum pod nazwą Le Parfum.
Jak co roku nie ominę słodziaka Escady – Born in Paradise. Mam do nich sentyment jeszcze z czasów licealnych. Raz na czas uda im się stworzyć coś przyjemnego, ale to zawsze jest brodzenie w tym samym stawie.
Jako ciekawostkę dorzucę jeszcze jedną premierę – David Beckham Classic Summer. Mam wielką słabość do letnich edycji męskich zapachów Beckhama. Często występują w jednej jedynej formie – 50 ml EDT. I jest to wersja idealna na jeden sezon. Nie muszę dodawać, że najczęściej są to naprawdę przyjemne i dobre zapachy. Moim ulubionym jak dotąd był Instinct Ice. Może tegoroczna efemeryda go zdeklasuje?
Listę zapowiedzi perfumeryjnych znalazłam tutaj. Widzicie coś dla siebie?
zaciekawiła mnie ta propozycja od Diora :)))
P.S U mnie trwa Walentynkowy Konkurs – Serdecznie Zapraszam :)))
mybeautyjoy.blogspot.co.uk/2014/02/walentynkowy-konkurs-rozdanie.html