Dalia to zupełnie pospolity i niewinny kwiat. Ale jest jeszcze inna dalia, mroczna i tajemnicza. To Czarna Dalia. Za tą nazwą kryje się historia strasznej śmierci Bette Short. Givenchy sięga po te makabryczne wydarzenia nadając swoim perfumom dla „współczesnej femme fatale” nazwę Dahlia Noir. Dla mnie zgrzyt.
Prawdziwa Czarna Dalia
Czarna Dalia to pseudonim nadany przez prasę Elizabeth Short, która została brutalnie zamordowana (historia opisana tutaj) w 1947 roku w Los Angeles. Jej przepołowione zwłoki znalazł przypadkowy przechodzień. Sprawcy nigdy nie wykryto. „Jeśli morderstwo nigdy nie zostało wyjaśnione, to tylko z powodu dziennikarzy… . Byli wszędzie, zadeptywali ślady, przetrzymywali informacje” – miał powiedzieć jeden z reporterów. W tamtym czasie prasa, zwłaszcza bulwarowa, nie miała żadnych skrupułów czy zasad. Wbrew powszechnej opinii metody zdobywania materiałów przez dzisiejsze tabloidy są zdecydowanie bardziej cywilizowane.
Skąd przydomek Czarna Dalia? Lizzy przed śmiercią widywana była w obcisłym czarnym kostiumie. A w tamtym czasie na srebrnym ekranie triumfy święcił film noir Błękitna Dalia, który opowiadał historię zamordowania żony przez męża.
Nigdzie nie znalazłam informacji, aby Givenchy bezpośrednio odwoływał się do tej historii, ale skojarzenie jest jednoznaczne. Projektant zapachu Dahlia Noir Riccardo Tisci (perfumy stworzył „nos” Francois Demachy) ględzi coś o ulubionych kwiatach, daliach właśnie; o tym, że czarna dalia jest w jego wyobraźni kobietą „piękną i tajemniczą, silną i delikatną zarazem, współczesną boginią, nową ikoną”. Ani słowa o Czarnej Dalii vel. Bette Short, do której odwołań jest sporo w kulturze: w literaturze, filmie. W 2006 roku na kanwie wydarzeń z 1947 roku powstał film pt. „Czarna Dalia”, który można za darmo obejrzeć tutaj.
Czy dom mody ma prawo wykorzystywać makabryczną (zdjęcie rozczłonkowanego ciała Bette można bez wysiłku znaleźć w sieci) historię do promocji perfum? Givenchy to nie niszowy artysta, który obraża na prawo i lewo pod płaszczykiem demistyfikacji kultury blablabla. Bette Short spotkał straszliwy koniec i nie doczekała się sprawiedliwości, jej oprawca i morderca nigdy nie został ujęty. Do dziś (!) toczy się batalia o jej dobre imię (ta strona przekonuje, że Short nie była prostytutką. A gdyby była to co?) Po co Givenchy sięga po tę historię? Czy morderstwo wydarzyło się już tak dawno, że jest tylko historią grozy, jak – nomen omen – Kuba Rozpruwacz? I po co pachnieć jak Czarna Dalia, która nie zdążyła dokonać w życiu niczego, dla czego warto by ją pamiętać?
[wp_ad_camp_1]Składniki
Dahlia Noir ma dwie wersje zapachu. W 2011 roku powstała woda perfumowana, w 2012 – woda toaletowa. Różnią się nie tylko trwałością, ale także kompozycją.
Perfumowana Dahlia Noir (z czarną nakrętką) to zapach kwiatowo-pudrowy z lekko wyczuwalną szyprową nutą. W składzie znajdziemy niemal klasyczną listę współczesnych zapachów: różę, irys, mimozę, bób tonka i paczulę w bazie.
Dahlia Noir w wersji toaletowej jest nieco świeższa, kwiatowa i drzewna. Występują tu nuty zapachowe cedratu (gatunek cytrusa), róży, paczuli.
Ponieważ lubię zapachy trwałe i wyraziste sięgnęłam od razu po wodę perfumowaną; toaletowa okazała się zbyt owocowa z początku oraz mniej trwała.
Opakowanie
Butelka jest piękna! Jest idealna! Jest dokładnie taka, jakie kocham. Prosta, elegancka bryła. Dwa kolory: czerń i róż. Minimalizm w czystej postaci. Także kartonowe pudełko wolne jest od wszelkich ozdobników. Tak właśnie według mnie wyglądać powinny perfumy. Bo w całym tym biznesie chodzi przecież o piękno wewnętrzne, czyli to w butelce :-)
Twarzą zapachu jest modelka Mariacarla Boscono związana z Givenchy od czasu zatrudnienia Riccardo Tisciego, czyli od 2005 roku.
http://youtu.be/NBH6hLHcJ_Q
Moja ocena
Dahlia Noir w wersji EDP urzeka mnie od początku, od pierwszej chwili na mojej skórze. Czuć świeżość jakiegoś południowego owocu, która jest ulotna i natychmiast ustępuje miejsca nutom kwiatowym. Te z kolei, utrwalają się gładko i niezauważenie przechodzą w pudrową bazę, która już pozostanie na skórze przez kilka godzin. Drzewnych akordów jest tu tyle, aby nie pozwolić kwiatom się wybić zanadto.
Dahlia Noir to kompozycja ciepła, słodka, kwiatowa. Ładna, bezpieczna, zachowawcza i ponadczasowa. To prawda, że niczym nie zaskakuje, że zapach nie ewoluuje, ale to nie jest minus. Zapach bardzo szybko osiąga swój ostateczny kształt, bo kompozycja jest płaska i w niezmienionej wersji trwa kilka godzin, co poczytuję mu na plus. To perfumy stereotypowo (co nie znaczy, że negatywnie) kobiece: pudrowe, cieliste, przykuwające uwagę. Tak właśnie zbiorowa wyobraźnia definiuje zapach kobiety. Myślę o nich jako o zapachu biurowo-dzienno-wieczorowym. Taka druga skóra. Ale nie dla mnie. Ja chcę czegoś innego. Nie idę w to. Szukam dalej.
Pojemność: EDP 30 i 50 ml; EDT 30 , 50 i 75 ml
Sprawdź aktualną cenę Dahlia Noir
http://youtu.be/rzOP5DvHnKs
Bardzo się cieszę, że lubisz mnie czytać :-)
Potrafisz w niesamowity sposób opisać zapach… jestem pod wrażeniem Twojego bloga, pełen profesjonalizm ! Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych wpisów.