Pedicure w domu?! Lepiej w domu, niż wcale. A gdy dzieci mają miesięczne wakacje w przedszkolu, to pedicure w domu staje się jedynym rozwiązaniem. Właściwie przyzwyczaiłam się już do domowej pielęgnacji stóp na tyle, że od dłuższego czasu nie próbowałam znaleźć dogodnego terminu w salonie kosmetycznym.
Najtrudniejszą rzeczą w domowym pedicure jest zastąpienie frezarki. Z doświadczenia wiem, że nie należy zostawiać usuwania zrogowaciałego naskórka na ostatni moment. Najlepiej robić to częściej niż wypadałoby przy regularnych wizytach w salonie. Co kilka dni w zupełności wystarczy.
Czego używać w domu? Na rynku wybór jest duży: pumeks, tarka, pilnik, nawet w wersji elektrycznej. Dla oczekujących natychmiastowych rezultatów są peelingujące skarpety – przejechałam się na nich i nikomu nie polecam. Najlepiej sprawdzają się tradycyjne metody – kąpiel w ciepłej wodzie z dodatkiem soli do stóp, dowolnego żelu lub mydła oraz tarka do pięt. Sprawdziłam dwa takie akcesoria do pielęgnacji – dwustronną tarkę do usuwania zrogowaceń Sholl oraz pilnik do usuwania zrogowaceń naskórka Fusswohl.
Co mi wyszło? Ponad 4-krotnie tańszy produkt okazał się być dużo lepszy!
Pilnik do usuwania zrogowaceń naskórka Fusswohl
Płaski, dwustronny pilnik do szybkiej akcji, najlepiej po prysznicu co kilka dni. Złuszcza dokładnie i dużo naskórka ale delikatnie – skóra jest równomiernie wygładzona. Ma dwa stopnie grubości. Początkowo niespecjalnie zwracałam uwagę, której z nich używam, ale warto zacząć od strony gruboziarnistej i wygładzić skórę częścią drobnoziarnistą. Po użyciu tarki stopy po kilku dniach nie są w gorszym stanie – skóra się nie przesusza, nie ma widocznych śladów tarcia.
Miałam droższe pilniki do stóp, dobrej jakości naturalne pumeksy i inne tarki – o czym poniżej – ale ten taniutki i niepozorny gadżet dużo lepiej od nich spełnia swoje zadanie.
Cena: 5 zł, dostępny w Rossmannie
Dwustronna tarka do usuwania zrogowaceń Scholl
Dobrze leżący w dłoni wyprofilowany uchwyt, ergonomiczny kształt tarki i dwie różnej grubości powierzchnie do tarcia – to dalej nie sprawia, że ta tarka jest dobra. Ale żeby się o tym przekonać musiałam kupić aż dwie – pierwszą… złamałam!
Tarka jest ostra, zahacza skórę, dla mnie jest zbyt agresywna. Nawet przy lekkim pocieraniu zostawia mikro rowki, których nie da się wygładzić (można by to zrobić, ale za pomocą frezarki). Szybko się zapycha i trudno ją wyczyścić. Plusem na pewno jest jakość i solidność wykonania – rączka jest stabilna, tarka się nie ugina, nie tępi się i nie rdzewieje.
Próbowałam stosować ją na sucho, na mokro, pod prysznicem i na stopy wymoczone w misce z wodą – na nic. Dla mnie efekt jest zbyt intensywny, a po kilku dniach stopy stają się jeszcze bardziej przesuszone. Myślę, że może się sprawdzić w przypadku większych zrogowaceń.
Cena: 23 zł
Dla mnie frezarka jest bezkonkurencyjna raz na jakiś czas. Na codzien owszem tarki są super. Niezwykle ważne jest używanie kremów urea. Stopy są naprawdę zadbane bez ostrych metod.
Skarpetki złuszczające dla mnie są super, ale na przełomie zimy i wiosny kiedy chodzi się jeszcze w skarpetkach. I raz na sezon jak dla mnie całkiem wystarczy. Używałam Libiotica i holika.
Używasz frezarki w domu?
Niech mi wolno będzie dodać uwagę, iż tarka Scholl przypomina mi tarkę do warzyw :-D
Ja od kilku lat używam podobnego pilnika Peggy Sage i uważam, że to najlepsza metoda dbania o stopy, nie licząc pedicure w gabinecie. Można stosować na mokro, ja wolę na sucho, przed prysznicem.