Rokitnikowe odżywcze masło do ciała Oblepikha Natura Siberica to przykład na to, jak jedna drobna kwestia może zaważyć na ocenie całego produktu. Mimo wielu zalet, to masło, jak i całą serię Oblepikha będę omijała z daleka. Dlaczego?
Masło ma stałą konsystencję, ale jest miękkie, łatwo nakłada się na ciało i szybko się wchłania. Właściwości odżywcze nie są przereklamowane – po użyciu kosmetyku skóra jest sprężysta, nawilżona i przyjemna w dotyku, bez lepkiej warstwy. Poziom odżywienia skóry mogę porównać z balsamem La Roche Posay Lipikar albo z Emolium. Masło świetnie nadaje się dla skóry suchej.
W skład kosmetyku wchodzi olej z rokitnika ałtajskiego (oblepikha). To on jest źródłem wielu drogocennych składników odżywczych. Poza nim w maśle znajdziemy także ekstrakty z syberyjskiej sosny karłowatej oraz jarzębiny. Składniki pochodzą z upraw ekologicznych, a nawet są zbierane na dziko.
To co mi nie pasuje? Zapach. Dla mnie jest nie do zniesienia. Jestem pewna, że gdzieś tam są miłośniczki słodko-kwiatowo-różanej (takie mam skojarzenie) woni masła Oblepikha, ale ja do nich nie należę. Pas.
Cena: ok. 27 zł za 300 ml
Potwierdzam, że masło jest bardzo odżywcze i masełkowe a zapach to jets kwestia indywidualna bo mnie pasuje. Pozdrowienia, Aniu!
Autor
Tak, tolerancja zapachowa to jest kwestia indywidualna, dlatego nie przekreślam tego masła. Spełnia bardzo dobrze swoją funkcję, ale mi nie pasuje. Również przesyłam pozdrowienia!