Wydaje mi się, że ludzi można podzielić na dwie kategorie w zależności od tego, co robią tuż po przebudzeniu. Jedni natychmiast sięgają po telefon, a inni nie. Ja należę do tej drugiej grupy i nie mogę się nasycić tym spokojem, który jest moim udziałem, gdy nie zaczynam dnia od newsów. Co zamiast telefonu? Oto moje trzy propozycja na dobry poranek.
1. Zostawiam telefon w spokoju
Niech się cały ekran zapełni powiadomieniami. I tak zajmę się nim dopiero, gdy zjem śniadanie i przebiorę dzieci. Staram się nie zasypiać z telefonem, a na pewno nie budzę się z nim. Telefon ładuje się i aktualizuje w kuchni. W nocy korzystam z aplikacji, dzięki której w określonych godzinach wszystkie dźwięki i powiadomienia są wyciszone.
2. Rozciągam się
Próbowałam różnych sposobów: zostawiałam sobie rozłożoną matę do jogi na podłodze, potykałam się o buty do ćwieczeń, przygotowywałam ubrania do workoutu. Nic to nie daje. Najlepiej mi wychodzi 10-minutowa rozgrzewka, która jest połączeniem Pozdrowienia Słońca i przysiadów. Tak to wygląda z mojej perspektywy. Prawdopodobnie dla obserwatora jest to raczej próba utrzymania pozycji pies z głową w dół, bo któreś dziecko wpełzło już na plecy przez głowę.
3. Nawilżam
Piję szklankę wody. Nie ciepłej, nie z cytryną, nie zimnej. Zwykłą wodę z kranu. Kranówa jest dobra. Piję od kilku lat i żyję.
Walczę z moim mężem, żeby nie zaczynał dnia od telefonu. On uważa, że wszyscy tak robią, a ja mu mówię że nie wszyscy. Dobrze, że nie jestem sama. :-*
Ja również :-) Po prostu mój dzień zaczyna się lepiej, gdy nie mam telefonu w zasięgu ręki.
A ja zaczynam dzień od telefonu komórkowego i nie widzę w tym nic złego.