Moje królestwo, mój zakątek, świątynia dumania i pałac urody, makeupownia, buduar. Wreszcie je mam – miejsce przeznaczone tylko dla mnie. Zagospodarowałam – z inicjatywy męża i jego rękoma – wnękę w sypialni. Z pomocą przyszła Ikea, bo projekt był budżetowy, od dawna spychany na koniec długiej listy potrzeb palących, nagłych i koniecznych. W szufladach znalazło się miejsce na cienie do powiek, szminki, zalotki, tusz do rzęs – słowem, cały niezbędny ekwipunek do makijażu. Na blacie rezydują pędzle i lusterko, zwane lichtarzem, ewentualnie monstrancją. Ale tylko przez złośliwych. Cieszę się jak dziecko z lizaka!
I masz tam taki porządek?
Yyyy… Tak, jasne, że tak :-)
czyli mąż mial dosć zajmowanej godzinami lazienki :D
Fajne :) Mam taka samą półkę ale inne uchwyty.
Prawda, że ładna? :-D
Ramkę poznaję. :P