Moje perfumy

Moje perfumy

Moje perfumy przechowuję na komodzie. Zajmują cały blat. Każdego dnia, a nawet kilka razy dziennie, podchodzę do tego niezamkniętego sezamu i wybieram tylko jeden flakon. Uwielbiam ten moment.

Goście często pytają, jak wybieram zapach. Zwykle odpowiadam, że perfumy dobieram do stroju. Prawda jest daleko bardziej skomplikowana.

Idealny poranek to niedziela. Zaczyna się leniwie. Nie ma tu całotygodniowego zgiełku i niezałatwionych a pilnych spraw, które domagają się mojej uwagi, gdy tylko otworzę oczy. Nic nie muszę, a więc chcę. Chcę starannie wymalować oczy, bo w tygodniu zwykle nie mam czasu na nic więcej poza czarną kreską i błyszczykiem. Chcę upiąć włosy inaczej niż w koński ogon. Chcę włożyć na siebie coś innego niż „mundurek”; chcę zabawić się kolorem, skompletować dodatki. I wreszcie chcę wybrać perfumy. Na teraz. Do śniadania. Przy kawie przecież skropię się już czym innym.

Perfumy wybieram wedle nastroju. Spokojny poranek, zapowiadający harmonijny dzień chcę uświetnić czymś kobiecym, codziennym, zapachem-towarzyszem. Złe dni przepędzam Angelem Thierry’ego Muglera, stres maskuję czymś grzecznym i klasycznym, a na imprezę wkładam coś seksownego, cielesnego.

[wp_ad_camp_1]

Sugeruję się również pogodą. W upalne dni noszę tylko chłodne, cytrusowe, orzeźwiające zapachy, jesienią słodkie – na wspomnienie lata, zimą ciężkie, oryginalne, orientalne, a wiosną lubię coś zwiewnego, dziewczęcego, flirtującego.

Często na długo zatracam się w jednym zapachu, do którego przylgnę bez względu na porę roku i okoliczności. Zwykle w połowie butelki przychodzi otrzeźwienie i przypominam sobie, że na świecie są jeszcze inne wonie.

Lubię łączyć perfumy z ubraniami. Wyobrażam sobie, że w sukience z lat 50. powinnam pachnieć lekko i orzeźwiająco, podczas gdy w podartych jensach chcę pachnieć kobieco, kusząco, zaskakująco. Mam nawet swoje ulubione perfumy, które moim zdaniem mogę nosić tylko z czerwonymi szpilkami! Na razie nie mam jednak czerwonych szpilek.

Skoro o kolorach mowa, czy nie sądzicie, że są zapachy, które uosabiają kolory? Czerń, lazur, czerwień, oberżyna – moim zdaniem mają swoje odpowiedniki w świecie zapachów.

Wiem, że nie jestem jedyną szczęściarą z kolekcją perfum. Wszystkie lubimy mieć kilka zapachów. Jak Wy je wybieracie?

Komentarzy: 6

  1. Marta
    6 listopada 2009 / 20:18

    A ja od kilku dobrych lat jestem wierna jednemu zapachowi :)
    co prawda miewam momenty, w którym „porzucam” go dla jakiś nowości, ale to szybko przechodzi:) zapach jest zmysłowy i „ciepły”, a mężczyźni za nim szaleją! Pamiętam jak mój ukochany kiedyś przyznał mi się, że kiedy chodziłam w jego bluzie przed wyjazdem, to kiedy przez tydzień mnie nie było nosił ją cały czas, bo tak niesamowicie pachniała mną;)
    te perfumy mają moc!
    Dior j’adore – zakochana bez pamięci;)

  2. em
    3 listopada 2009 / 22:22

    Może napiszesz coś więcej? Co masz w swoich zbiorach poza Angelem? :)
    Ja również codziennie rano przebieram w zapachach i zastanawiam się, który będzie idealny akurat na ten dzień.. Moim ulubionym składnikiem jest wanilia, dlatego z waniliowej, wycofanej już serii Sephory, mam kilka flakoników.
    Są perfumy, których używam wyłącznie w zimie, i takie, o których przypominam sobie gdy zaczynają się upalne dni.
    Ulubione? Chyba takich nie mam.. Ostatnio w mroźne dni otula mnie Vanilla Caramel. Na imprezy Euphoria CK, na ważne dni Miracle Forever Lancome, letnie wyjazdy to zawsze The Vert YR, zimowe poranki – wycofane Cantate YR. Te zapachy mieszają się z innymi, a z każdym już zawsze będą związane setki wspomnień.

  3. brunetka23
    3 listopada 2009 / 15:45

    Ja zawsze używam intensywnych zapachów, nie lubię świeżych, cytrusowych-kojarzą mi się one z odświeżaczami do powietrza :/ Od 3 lat jestem wierna Chanel 5 oraz Poison Diora. Używane z umiarem tworzą naprawdę piękną woalkę. Czasami kupię coś nowego, eksperymentuję. Ostatnio zakupiłam Escadę, Armani Code, Hugo Boss Deep Red.
    Jednak nie potrafię się nimi 'psikać’ codziennie a od czasu do czasu. Po prostu nie czuję się w niczym innym, jak tylko w moim 'babcinym śmierdzielu’ od Chanel :D Kazdej z Was dziewczeta, życzę aby kiedyś znalazła swój zapach, no bo nie bez powodu mówi się, że zapach jest wizytówką kobiety.
    Pozdrawiam.

  4. lala
    2 listopada 2009 / 00:52

    YSL – Cinema, uwielbiam
    YSL – Baby Doll – idealne na lato ;)

  5. emila19882
    1 listopada 2009 / 19:07

    Naomi Campbell- Naomagic :D
    GIORGIO ARMANI- EMPORIO DIAMONDS :zakochana:

  6. aamidale
    31 października 2009 / 14:21

    ja nie lubie wielu zapachów, drażnią mnie. Mam jedne perfumy których używam na codzień – kupione przypadkiem i kilka takich, którymi psiknę cię czasem na wyjście. Moja mania przedstawia się raczej w błyszczykach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.