Perfumy jak druga skóra

„Kwiaty? Na wiosnę? Jak odkrywczo!” – wyśmiewała pomysł swej redaktorki Miranda Priestley w filmie „Diabeł ubiera się u Prady”. Wraz z pierwszymi wiosennymi dniami, zanim jeszcze na dobre schowałam na dno szafy kozaki i płaszcz, zmieniłam perfumy. Nie wybrałam jednak zapachu eksplodującego kwiatowymi nutami, ale wróciłam do Prady Infusion d’ Iris. 

Czysty, rześki, energetyczny. Swój słodki, korzenny a jednocześnie świeży charakter perfumy zawdzięczają idealnemu połączeniu cytrusowych nut mandarynki, gorzkich kwiatów pomarańczy z irysem i kadzidłem oraz wetiwerią u podstawy.

Prada Infusion d’Iris nie jest dla mnie nowym zapachem – odkryłam ją w roku premiery, tzn. w 2007 i od tego czasu uważam te perfumy za drugą skórę. Pasują mi na każdą okazję: na co dzień, na luźny wieczór ze znajomymi, jako bielizna i piżama. Stoswałam je nawet, gdy spędzałam całe dnie w domu z noworodkiem. Były dla mnie namiastką życia sprzed porodu.

W Infusion d’Iris zachwyca mnie również opakowanie. Prosta, szklana, duża butla (zapach jest dostępny m.in. w 200 ml butelce) z elganckim korkiem bez zbędnych ozdobników. W środku płyn o trawiastym kolorze.

[wp_ad_camp_1]

Za nazwą perfum stoi często marketingowy bełkot o kobiecie wyuzdanej, nowoczesnej, spełnionej lub eleganckiej. Jak wyczytałam w sieci, nazwa Infusion d’Iris pochodzi od metody produkcji esencji z irysów. Ładne.

Choć w linii Infusion d’Iris znajdują się produkty dla domu (w Polsce ich nie spotkałam), to w chwilach zapomnienia spryskuję dom Eau de Parfum. Taka ze mnie utracjuszka.

Prada Infusion d”Iris na Allegro – poszukaj najlepszej oferty!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.