Podkład, który pewnie pokochają Polki, bo – jak powiedział mi pewien makijażysta – Polki kochają mat. Wszystko musi być matowe. Z jego doświadczeniem polemizować nie mogę, ale pewnie ma rację mówiąc, że większość kobiet od progu woła, że chcą nieskazitelnej matowej cery, czyli jednak nienaturalnego efektu.
Podkład Inglota HD Perfect Coverup ma gęstą kremową konsystencję, jest wydajny, łatwo się rozprowadza, dość szybko ujednolica się ze skórą i wyrównuje koloryt, nie wymaga pudrowania. W ciągu dnia nie ciemnieje, nie spływa. Radzi sobie z przykryciem czerwieniących się policzków, drobnych naczynek. Jednak jego mocno kryjące właściwości powodują, że podkreśla przesuszone skórki przy płatkach nosa czy każdą zmarszczkę, zwłaszcza w okolicy oczu. To chyba podpada pod tzw. efekt maski.
Mimo opisu producenta, podkład ma znikome właściwości pielęgnacyjne, o nawilżających nie wspominając. Po kilku dniach stosowania moja skóra wymagała ratunku w postaci maseczki i tłustego kremu na noc. Dodatkowo zapach jest raczej odpychający.
Podkład raczej do stosowania na wielkie wyjście, aniżeli na co dzień.
Cena: 80 zł za 35 ml