Kultowy Carmex

Zanim Carmex pojawił się w polskich sklepach, w magazynach kobiecych w sekcjach urodowych czytałam o cudownie działającym ale niedostępnym nad Wisłą balsamie do ust, który polecały wizażystki pracujące przy sesjach zdjęciowych i w telewizji oczywiście. Raz nawet w pacholęcych mych latach widziałam Carmex na własne oczy – przywiozła go zza oceanu koleżanka z klasy. Dziś Carmex można nabyć w każdej drogerii. I warto go mieć.

Balsam do spierzchniętych warg o nazwie Carmex wymyślił Alfred Woelbing w latach 30. ubiegłego wieku. W 1975 w miejscowości Franklin powstała fabryka, która do dziś produkuje niemal niezmieniony w składzie produkt: balsam do ust o charakterystycznym zapachu w równie charakterystycznym żółtym słoiczku. Carmex był przez lata w cieniu. Miały go w arsenale tajemnych trików wizażystki, gwiazdy, celebrytki, aż w końcu trafił pod strzechy na całym świecie i stał się produktem kultowym.

Jak podaje Wikipedia, Alfred Woelbing przychodził do biura przynajmniej raz w tygodniu aż do roku 2001, kiedy to zmarł w wieku 100 lat. Do dziś firma pozostaje w rękach rodziny. Takie historie lubię.

Dziś Carmex to oczywiście flagowy balsam do ust dostępny w klasycznym słoiczku lub sztyfcie czy tubie. To także produkty do ciała, które są niedostępne w Polsce. O jednym z nich pisał Kominek, który odwiedził fabrykę Carmexa we Franklin. Niestety nie zdążył przetestować, bo mu skonfiskowali na lotnisku.

Skład

Carmex swój sukces od początku zawdzięczał jednej rzeczy: jakości. W składzie znajdziemy:

  • mentol – bakteriobójczy, koi
  • kamforę – łagodzi spieczone wargi
  • fenol – bakteriobójczy, usuwa martwy naskórek
  • lanolinę – zmiękcza, natłuszcza, chroni
  • masło kakaowe – nawilża
  • kwas salicylowy – usuwa martwy naskórek
  • masło aloesowe – regeneruje i koi
  • witaminę E – chroni przed wolnymi rodnikami
  • masło shea – zapobiega przesuszaniu się ust
  • wazelinę – nawilża.

Powyższa lista nie zawiera żadnego opatentowanego cudownego mikrocząsteczkowego składnika, który działa przez 72 godziny od nałożenia i precyzyjnie trafia… bla bla bla :-) Ale po co poprawiać coś, co jest dobre?

[wp_ad_camp_1]

Działanie

Carmex to przede wszystkim balsam do ust i ratunek dla popękanych, spierzchniętych warg. Na pewno przyda się jesienią i zimą. Ma filtr SPF 15.

Jego specyficzny zapach ma swoich przeciwników, do których i ja się początkowo zaliczałam. Przyzwyczaiłam się, bo wciąż używałam balsamu ze względu na przyjemne mrowienie odczuwalne długo po nałożeniu produktu (to dlatego, że w składzie jest mentol i kamfora).

Dla nieprzekonanych istnieją wersje smakowe: truskawkowa, wiśniowa, jaśminowa z zieloną herbatą i miętowa. Nowością są kolorowe sztyfty do ust. Tych jeszcze nie testowałam.

Konsystencja Carmexów różni się. Mnie najbardziej odpowiada ten w tubie: jest wodnisty i łatwo się go nakłada. Balsam nie wchłania się całkowicie, przez co usta są rozświetlone, ale nie kleją się. I za to ręczy mój mężczyzna, który nie znosi błyszczyków. Skoro przy mężczyznach jesteśmy: Carmex w sztyfcie to dla nich najlepsza opcja.

Carmex nadaje się świetnie jako baza pod domowy peeling ust czy jako pierwszy opatrunek na drobne otarcia, ugryzienia owadów. Można go stosować do skórek, gdy akurat nie ma nic pod ręką. Świetnie wygładza szorstką skórę na kolanach lub łokciach.

Cena: ok 7 zł a na allegro od 5,90 zł

1 komentarz

  1. Kajolin
    28 października 2012 / 23:48

    Wcale nie jst fajny bo szczypie. To nie jesy przyjemne bo czuje się jakby mi opryszczka miala wyjsc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.