Kylie No. 5

Nie, Kylie nie będzie twarzą perfum Chanel. To Coty zaprojektował dla australijskiej piosenkarki już piąty zapach w ciągu dwóch lat. Niech mnie ktoś poprawi, ale wydaje mi się, że żadna celebrity nie ma ich aż tyle w swoim portfolio.

Couture to owalna prosta butelka z eleganckim korkiem ozdobionym motywem rozsznurowanego gorsetu – to moje skojarzenie. Bardzo pasujące do stylu Kylie.

Nazwa nowych perfum nawiązuje do świata mody, bo na modzie Kylie się zna i to jej trzeba przyznać. Tak jak idelanie skrojona suknia, tak ten zapach ma perfekcyjnie pasować kobietom stylowym.

Kylie uderzyła w nutę elegancji i ponadczasowej kobiecości. Ten gorset i ta prostota flakonu złamana niby odręcznie napisanym słowem Couture. Od razu zyskała u mnie kilka punktów i pozytywne nastawienie. Ale przecież to zapach jest najważniejszy! Więc co jest w środku?

Kompozycję otwiera wiśnia, fiołek oraz ożywczy aromat cytrusowy. Kwiatowe serce tworzą ylang ylang, jaśmin oraz egzotyczny kwiat passiflory. Oczywiście nie mogło zabraknąć ani wanilii, ani piżma, ani drzewa cedrowego.

Kwiatowo-piżmowy zapach jest ciepły, słodki i przyjemny. Taki słodziak.

Coś innego nie daje mi spokoju. Co przyciąga kobiety do zapachów sygnowanych znanym nazwiskiem? Wiele razy się nad tym zastanawiałam. Sama chciałabym mieć buty jak Angelina, torebkę jak ktoś tam, ale zapach jest na tyle intymnym elementem stroju, że nie chciałabym powiedzieć: pachnę jak Kylie. W jakiś sposób jest to niesmaczne. Pewnie się czepiam :-)

Kylie Minogue Couture jest dostępna w wersji wody toaletowej (15 ml za ok. 40 zł, 30 ml za 70 zł, 50 ml za 100 zł, 75 ml za 130 zł) oraz wody perfumowanej (30 ml za 100 zł).

Komentarzy: 15

  1. s
    2 maja 2009 / 06:59

    sjp ma juź 5 zapachów

  2. Anonim
    4 marca 2009 / 20:32

    nieczytam wogółe niewkładasz zemną… :)

  3. jolka
    4 marca 2009 / 18:51

    ja bym dodała „niemieć” ;p..

  4. aamidale
    2 marca 2009 / 14:36

    boże, dlaczego teraz dzieciom nie dają na komunię rowerów i zegarków tylko komputery i dlaczego w slumsach mają dostęp do internetu… teraz nie wiadomo czy pisze dziecko czy niedokształcona idiotka…. 'rozumie’ hehe dobre….

  5. konsumpcja.bloblo.pl
    1 marca 2009 / 13:07

    Ja ubolewam, że Zalotka nie ma tyle czasu na pisanie, ale jednocześnie ją rozgrzeszam, bo sama wiem, jak to jest. Nie zgadzam się z tym, że jest mniej interesująco. Artykuły są różne, podobnie jak Wasze zainteresowania. Kwestia trafienia w gusta.

    No i faktycznie – duże litery to „krzyk” w internecie.

  6. LSD
    1 marca 2009 / 12:46

    sylwiana: A ja myślę, że przesadzasz… :) Według mnie artykuły Zalotki są interesujące, ale jeżeli Ty i Twoje koleżanki już nie czytają – to po prostu zachowajcie to dla siebie. Nie jesteście jedyne na świecie ;] I netykieta wymaga, by nie pisać dużymi literami… To chamskie ;p

  7. sylwiana
    1 marca 2009 / 12:39

    BARDZO PODOBAŁ MI SIĘ TWÓJ BLOG,ALE OD NOWEGO ROKU NIECZYTAM GO JUŻ WOGÓŁE-BO JEST POPROSTU NUDNYYYYY!!!!
    ARTYKUŁY UKAZUJĄ SIĘ SPORADYCZNIE,JAK JUŻ COŚ SIĘ UKAŻE TO WIDAĆ ŻE PISZESZ TO Z ŁASKĄ,BO JEST NUDNIE I NIE NA TEMAT!!! ROZUMIE ŻE MOŻESZ NIEMIEĆ CZASU,DLATEGO WARTO SIĘ ZASTANOWIĆ CZY JEST SENS TO DALEJ ROBIĆ,BO NIEWKŁADASZ W TO SERCA. WSZYSTKIE MOJE KOLEŻANKI SIĘ ZEMNĄ ZGADZAJĄ I TEZ PRZESTAŁY CIĘ JUŻ CZYTAĆ!!! POZDRO

  8. LSD
    28 lutego 2009 / 11:03

    Nie bagatelizuję..
    Możliwe, że zabrzmiało to dwuznacznie, ale nie miałam na celu zmniejszenia problemu. Po prostu zwróciłam uwagę też i na ten fakt… „Skoro poruszyłyście problem łamania zasad etycznych to przy okazji chciałabym zaapelować”… To, co przytoczyłaś to mój wstęp, a w zakończeniu był apel, a nie jakakolwiek krytyka.
    Pozdrawiam słonecznie:)

  9. Twiggy
    28 lutego 2009 / 08:15

    „Dziewczyny, martwicie się o zwierzęta, a czy wiecie też, że większość produktów codziennego użytku są produkowane przez koncerny łamiące brutalnie prawa człowieka, ulokowane m.in. w Chinach, Indonezji, Korei Północnej czy Birmie?”
    —————————————————————————————–
    Wybacz,ale zabrzmiało to conajmniej dwuznacznie. Czy to, że w Chinach łamie się prawa człowieka (nie tylko dlatego, że wykorzystuje się ludzi do niewolniczej pracy w manufakturach) umniejsza w jakikolwiek sposób cierpienie zwierząt, na których testuje się kosmetyki?

    Nie bagatelizuj okrucieństwa wobec zwierząt, tylko dlatego, że to dla Ciebie niewielki problem. Testy na zwierzętach są tak samo haniebne moralnie i etycznie, jak łamanie praw człowieka czy jakiekolwiek inne zło, jakie ma miejsce na świecie.

  10. LSD
    27 lutego 2009 / 16:55

    Taka mała dygresja.. :)
    Dziewczyny, martwicie się o zwierzęta, a czy wiecie też, że większość produktów codziennego użytku są produkowane przez koncerny łamiące brutalnie prawa człowieka, ulokowane m.in. w Chinach, Indonezji, Korei Północnej czy Birmie?
    Skoro poruszyłyście problem łamania zasad etycznych to przy okazji chciałabym zaapelować żebyśmy świadomie kupowały też i inne przedmioty. Ja osobiście staram się wybierać produkty polskie, co i Wam polecam :)

  11. eve
    27 lutego 2009 / 12:34

    Droga Autorko,
    Bardzo dziękuję za tak szybką i rzeczową odpowiedź. Ogromnie się cieszę, że jesteś osobą otwartą na uwagi i sugestie.
    Szanuję w zupełności Twoja decyzję co do pozostawienia w/w posta na Twoim blogu, bowiem Twój blog to „Twoje królestwo” i masz pełne prawo ustalać tu swoje zasady. Mimo wszystko bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś swoją chęcia do podjęcia dyskusji. Wiedz, że niewiele osób (zwłaszcza w sieci) na to stać.
    Cieszę się ogromnie, ze trafiłam na wspaniały blog, prowadzony przez wspaniałą osobę. Napewno pozostanę wierną czytelniczką zalotki.pl na długi długi czas.
    Serdecznie Cię pozdrawiam
    Ewa

  12. Zalotka.pl
    27 lutego 2009 / 10:13

    Drogie Eve i Twiggy!

    Reklama na Zalotce jest wydzielona graficznie – nikt nie płaci mi za pisanie tekstów, więc nie są one ani promocją, ani reklamą.

    Dziękuję Wam za zwrócenie uwagi mi i czytelniczkom na nieetyczne zachowanie firmy Coty.

    Wpisu nie skasuję, bo taką mam zasadę – nie kasuję ani postów, ani komentarzy (nie dotyczy spamu).

    Wasze komentarze dały mi impuls do przejrzenia zasobów sieci. Oto co znalazłam:
    – na oficjalnej stronie Coty pisze, że dba o środowisko (wodę, energię), ale nie ma nic o nietestowaniu produktów na zwierzętach (http://www.coty.com/)
    – zdania co do praktyk Coty są podzielone nawet wśród najbardziej zainteresowanych, czyli dyskusja na forum PETA: http://www.peta.org/forums/topic.asp?TOPIC_ID=3115
    – lista kompanii, które mają testować produkty na zwierzętach: http://www.gan.ca/lifestyle/animal+testing/choose+cruelty-free+products/index.en.html
    – lista kompanii, które mają nie testować produktów na zwierzętach: http://www.gan.ca/lifestyle/animal+testing/choose+cruelty-free+products/companies+that+don%27t+test+on+animals.en.html

    Ze swej strony napisałam maila z pytaniem o testy na zwierzętach. Nie spodziewam się odpowiedzi, ale jeśli przyjdzie, to Was poinformuję.

    Pozostawiam osobistej refleksji i decyzji, co dalej z tą wiedzą zrobić.

  13. eve
    27 lutego 2009 / 09:46

    Droga Autorko bloga,

    Bardzo lubie Twoj blog i czytam go zawsze z zaciekawieniem, jednak zgadzam sie w 100% z poprzednim wpisem, ze ze wzgledow moralnych i etycznych, nie powinnas promowac i reklamowac firm, ktore testuja swoje kosmetyki na zwierzetach.

    COTY, podobnie jak LOREAL U.S.A to firmy, ktore pomimo wielu sprzeciwom organizacji zajmujacych sie ochrona praw zwierzat, wykazuja sie brakiem empatii i checi rozwoju technologicznego i do swych testow, zamiast nowoczesnych rozwiazan spotykanych w wielu szanowanych firmach kosmetycznych, stosuja sredniowieczne niehumanitarne metody testowania swych kosmetykow na zwierzetach.

    Zwierzeta uzywane do testow przechodza niewyobazalne katusze. Sa glodzone, kaleczone, przypalane, oslepiane, lamie sie im kosci, a wszystko to w imie przetestowanie np. opisanych w Twoim tekscie marnej jakosci perfum.

    Apeluje wiec do Twojego sumienia i poczucia przyzwoitosci o usuniecie tego posta, lub umieszczenia wyraznej informacji o tym, ze COTY to firma stosujaca staroswieckie metody badawcze, przyczyniajaca sie do smierci i cierpienia wielu milionow zwierzat rocznie.

    Swoim ciekawym i bardzo dobrze napisanym postem, zachecasz bowiem Czytelniczki do kupna produktu, ktorego powstanie spowodowalo rzez tysiecy zwierzat wykorzystywanych w testach.
    Dobrze czynic konsumentow w pelni swiadomymi swoich wyborow, dlatego tez warto, aby kazda potencjalna posiadaczka zapachu Kylie wiedziala, ze siegajac po ten produkt przyczynia sie do bestialskiego traktowania tysiecy gryzoni, psow, kotow, malp i innych zwierzat.

    Pozdrawiam i z niecierpliwoscia czekam na odpowiedz.
    Ewa

  14. Twiggy
    27 lutego 2009 / 09:36

    COTY od wielu lat testuje swoje kosmetyki na zwierzętach. Rocznie w wyniku tych testów ginie kilka milionów zwierząt, w tym gryzoni, ale także psów, kotów, a nawet naczelnych.

    Wielka szkoda, że tak dobry i ciekawy blog promuje okrucieństwo wobec zwierząt.

    Przykro mi droga Autorko, że przyczyniasz się do reklamy firmy, której produkty spływają cierpieniem niewinnych zwierząt….

  15. moniczkath
    23 lutego 2009 / 13:28

    więcej perfum na koncie ma chyba tylko Paris Hilton ;/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.