Cera naczynkowa wymaga systematycznej pielęgnacji, inaczej zemści się „na czerwono”. Wciąż szukam odpowiednich kremów na popękane naczynka, studiuję skład, wklepuję i masuję. Jak już wcześniej wspominałam, uaktywnił się we mnie kosmetyczny patriotyzm i szukam polskich kremów. Na fali miłości do tego, co ojczyste, kupiłam krem Capillin firmy Iwostin.
Iwostin opiera swoje produkty o wodę termalną z Iwonicza Zdroju. Lania wody już wystarczy. Jaki ten krem jest?
Przy pierwszym użyciu krem mnie rozczarował, ale wtedy moja skóra była bardzo wysuszona, a krem jest tylko na naczynka – nie ma właściwości natłuszczających. Gdy już uporałam się z suchością cery, dałam mu drugą szansę i okazało się, że krem Capillin jest zupełnie dobry. Jest bardzo lekki, przez co nadaje się jako baza pod makijaż nawet latem. Odchudzony ze wszelkich nawilżaczy i natłuszczaczy nie zatyka porów. Groszkowo zielony pigment lekko neutralizuje zaczerwienienia. Choć nie jest to efekt natychmiastowy, przy dłuższym stosowaniu rezultaty są zadowalające.
W składzie znajdziemy standarowe ingredienty stosowane w kremach dla cery naczynkowej: witamina C, ekstrakty pozyskiwane z kory kasztanowca. Dodatkowo olej z pestek winogron.
[wp_ad_camp_1]Krem ma wysoki filtr SPF 20 oraz filtr UVA 10. Jest bezzapachowy.
Lekka konsystencja i skoncentrowanie na jednym działaniu przeciwko zaczerwienieniom sprawiają, że jest to dobry krem na co dzień, do pielęgnacji. Nie nadaje się natomiast do działań specjalnych, ale i nie do tego został stworzony. Polecam szczególnie jako bazę pod makijaż.
Cena: ok. 33 zł za 40 ml tubkę
uwielbiam Twoje wpisy proszę częściej :) pozdrawiam