Trendy we „wzornictwie” na paznokciach zmieniają się niemal co sezon. Niestety, mało która propozycja do mnie przemawia a to dlatego, że jestem manikirową konserwatystką. Ostatni trend, który na stałe zagościł wśród kobiet to ombre, gradient, czyli cieniowany manikir. O dziwo, mi się podoba.
Modny kilka sezonów temu marmurkowy, czyli pękający trend omijałam szerokim łukiem. Spróbowałam, wyszło tandetnie, nie poszłabym z takimi paznokciami śmieci wyrzucić. Od mniej więcej połowy zeszłego roku blogi urodowo-pazurkowe oraz kobiece portale zalewa nowa moda, czyli wspomniany gradient. I to jest bardzo ładne, zwłaszcza w odcieniach szarości, burgunda lub z brokatem na beżowym tle.
Niestety, nie przemawia do mnie wizja kilkudziesięciu minut spędzonych na oklejaniu skóry taśmą, aby się nie zabrudziła, nakładaniu lakierów na gąbkę, odbijaniu, poprawianiu. Moda dla cierpliwych, ale miła dla oka.
Jezeli moge dodac male sprostowanie – manicure marmurkowy to cos zupelnie innego od manicure pekajacego, Marmurkowy to ten robiony na wodzie czyli z ang. marble manicure (marble=marmur) :) A gradient strasznie mi sie podoba i na paznokciach i na wlosach i na ciuchach ;)
Śliczne te pazury. Jako że nie lubię wydziwiać z paznokciami i nie przepadam za przesadnymi zdobieniami, te są w sam raz dla mnie. Drugie zdjęcie od góry- IDEALNE !