Ciało olejkiem traktowane

fot. zalotka.pl

fot. zalotka.pl

Tłuste, suche, lekkie i lepkie – olejki do ciała są przeróżne, a ja wciąż szukam tego idealnego.

Dlaczego nie balsam? Balsam jest ciężkawy latem. Gdy moja skóra się poci, czuję lepką warstwę potu i kosmetyku. Latem wolę olejki do ciała. Ale jaki wybrać?

Pierwszy był olejek Bielendy. Drogocenny, jak został nazwany, jest tylko z nazwy. To tłuste mazidełko z pretensjonalną nazwą. Olejek jest w sprayu, który ma silny strumień, więc jeśli aplikuję olejek bezpośrednio na ciało, to muszę potem umyć podłogę w łazience. Mojej skórze ten olejek nie służy bardziej niż oliwka dla dzieci – skóra co prawda nawilżona, ale tłusta warstwa jest długo wyczuwalna.

Kolejnym łupem był wydajny sezamowy olejek do ciała Neutrogena o delikatnym zapachu. Dobrze odżywił moją skórę i ją natłuścił. Łatwo się go wmasowuje w ciało, ale nigdy nie wchłania się całkowicie w skórę, a gdy tylko przerwałam stosowanie olejku na jakiś czas, skóra łatwo się przesuszyła.

Olejek Bio-Oil poza podstawową pielęgnacją ma także za zadanie spłycić i rozjaśnić blizny oraz rozstępy. I w tym celu go kupiłam. Szybko jednak przekonałam się o jego uniwersalnym charakterze i zamiast smarować nim tylko bliznę pooperacyjną czy ślady po trudno gojących się w czasie ciąży zadrapaniach (uwaga na otwartą zmywarkę!), stosowałam go do całego ciała. Dopiero cieplejsza pogoda sprawiła, że odstawiłam go na półkę, bo po wtarciu go w ciało, chciałam ponownie wskoczyć pod prysznic. Olejek jest gęsty, ciężki, ale nie jest komedogenny, czyli nie zatyka porów, a przy tym świetnie natłuszcza i wyrównuje koloryt skóry. Nie radzi sobie natomiast zupełnie rozstępami – tu nie zauważyłam żadnej zmiany.

Jeszcze zanim przyszło lato, znalazłam w aptece promocyjne opakowanie kilku kosmetyków Nuxe. Sztandarowy produkt, czuli suchy olejek Huile Prodigieuse, stosowałam po raz pierwszy, choć zawsze chciałam go mieć, ale jakoś nie było okazji. Od teraz to mój ulubieniec i jeden z najlepszych produktów, jakie trafiły w moje ręce. Nic dziwnego, że to bestseller. Tę suchą oliwkę, zawierającą olej z ogórecznika i słodkich migdałów stosuję na całe ciało i na twarz jako krem na noc. Od czasu do czasu nakładam go na włosy – ujarzmia puszące się loczki wokół czoła, ale nie skleja i nie obciąża. Olejek ma zapach kosmetyku vintage. Takie też jest opakowanie – szklane, bez żadnych pompek czy innych aplikatorów. Olejek jest wydajny, wchłania się natychmiast (to właśnie owa suchość) i nie zostawia tego okropnego uczucia tłustości. Nie jest komedogenny.

Olejek występuje także w wersji ze złotymi drobinkami. Wspaniale podkreślają opaleniznę, choć są niemal niewidoczne. W słońcu skóra zyskuje blask, ale nie jest on przesadzony – można spokojnie ruszyć w miasto, nie tylko na plażę. Efekt rozświetlenia jest długotrwały, bo drobinki nie ścierają się i nie znikają gdzieś w ciągu dnia. Wieczorem za to łatwo usuwa je zwykły żel do mycia ciała. Dowód: pościel, podłoga, facet nie błyszczą się :-)

1 komentarz

  1. Ari
    20 lutego 2016 / 18:50

    Nuxe ma takie niesamowity zapach. Znacie jakieś podobne no ale tańsze olejki jak Nuxe?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.