Droga do gładkich pięt prowadzi przez regularny pedicure i codzienne kremowanie. Ja poszłam na skróty i nie wyszłam na tym dobrze.
Złuszczająca maska do stóp L’biotica trafiła do mojego koszyka w ostatniej chwili. Takie obietnice! Najwyższy standard pielęgnacji, złuszcza i pielęgnuje, skutecznie usuwa martwy, zrogowaciały naskórek…
Na maseczkę rzuciłam się tak szybko, że nie zdążyłam jej nawet zrobić zdjęcia. W opakowaniu znajdują się dwa plastikowe worki wycięte w kształt skarpety w rozmiarze 48. Należy rozciąć każdy worek u góry, włożyć stopy i zabezpieczyć zwykłymi skarpetkami. Maskę należy pozostawić na 60-90 minut. Ja wytrzymałam 25 minut, ponieważ moje palce zaczęły szczypać.
Nie sądzę, aby zastosowanie maski przez czas zgodny z instrukcją dało pożądane efekty. Raczej zintensyfikowałoby obecną katastrofę. Mam przesuszoną skórę, która łuszczy się w miejscach bardzo delikatnych: wierzch palców, opuszki, przestrzenie między palcami, podbicie. Zgrubiała skóra na pięcie jak była, tak jest. Jasne, po 60 minutach też pewnie zaczęłaby się łuszczyć, ale wtedy nie miałaby się chyba już czego trzymać.
Zdecydowanie nie polecam.
Epilfeet.
Moja kosmetyczka poleciła mi te marki Cosmabell https://cosmabell.pl/ ale jeszcze nie próbowałam…
To musisz wypróbować i opisać wrażenia w komentarzu, bo ja się na razie na drugą próbę nie zdecyduję prędko :-D Wakacje za pasem, a moje stopy wciąż się „wykluwają” i przepoczwarzają. Przynajmniej mąż ma ubaw po pachy :-D
Hmm… A ja wytrzymałam, chociaż to była maska innej firmy. Efekty pojawiły się dopiero po 3 dniach. Skóra odchodziła płatami. Zrzuciłam ją niczym wąż, a spod spodu wyłoniła się gładka, miękka i równa powierzchnia.
Pamiętasz, jakiej firmy miałaś maskę?
Wrócę do tego wspaniałego sposobu i żeby mi więcej takie głupoty do głowy nie przychodziły.
Ja ostatnio powróciłam do metody najbardziej klasycznej – miski z wodą i solą do stóp oraz prawdziwego pumeksu. I jestem pozytywnie zaskoczona efektem!