Wypiekany róż Creme Buff Max Factor to mój wierny towarzysz jesiennego makijażu. W całej kolekcji najbardziej wszechstronnym i pasującym wielu kobietom odcieniem jest Nude Mauve, w który i ja się zaopatrzyłam.
Róż nakłada się płynnie, bez smug, można go rozprowadzać, intensyfikować, a granicę nałożenia produktu bardzo łatwo się rozciera i wtapia w makijaż. Nie da się nim zrobić plamy na policzku. Creme Buff jest produktem w pudrze, ale mimo to polecam go także cerom suchym, gdyż ma satynowe i delikatnie rozświetlające wykończenie, a sam produkt ma konsystencję gęstego, ciężkiego pudru. Produkt Max Factora może konkurować z różami a choćby i samej Bobbi Brown – jest wydajny, nie kamienieje. Choć nie ma drobinek (nie ma ich odcień Nude Mauve; niektóre z pozostałych kolorów mają złote drobinki), daje świeży i lekki rumieniec na twarzy. Bardzo łatwo się go rozprowadza. Jego jedynym minusem jest trwałość – na mojej skórze dobrze trzyma się jakieś 6 godzin.
Nie mogę się zdecydować, czy kolor Nude Mauve jest bardziej różem do policzków, czy jednak produktem do konturowania. Z pudrem brązującym mam burzliwe relacje. Trudno mi znaleźć odcień nude, wtapiający się w skórę, ale jednak wykonujący swoją robotę. Nude Mauve nie rzuca się w oczy i dokładnie spełnia moje wymogi dotyczące „niewidzialności” – ma być widać efekt, a nie kosmetyk. Podkreślam nim kości policzkowe, a na szczytach policzków nakładam go mniej. Efektem jest bardzo naturalnie wyglądający makijaż.
Nakładanie różu Creme Buff jest bardzo wygodne – nie kruszy się w opakowaniu ani nie osypuje na twarzy (to produkt wypiekany, nie prasowany). Pudełko nie ma żadnego pędzelka czy puszku – i dobrze! I tak ich przecież nikt nie używa. Lusterko jednak nie byłoby złym pomysłem. Opakowanie wygląda na solidne, ale gdy pewnego dnia wzięłam je do ręki, okazało się, że prawdopodobnie któreś z moich dzieci grzebało w mamusinych rzeczach. Nie wiem, jaka zabawa doprowadziła do oderwania się pokrywki, ale jednak stało się to i teraz nie mogę już spakować mojego różu do kosmetyczki. Nie po tym, jak wytarłam i umyłam każdy uróżowany kosmetyk, który się w niej znajdował.
Mam ten sam odcień ???? najładniejszy ze wszystkich
Rozsypany róż w kosmetyczce – skąd ja to znam. A jak się czyści, to można odkryć jakąś zapomnianą szminkę.
Czasem się nie da doczyścić i torebka już zawsze zostawia takie drobinki na wszystkim, co do niej wrzucisz.
Dzięki za recenzje. Dziś sprawdzałam w Rossmannie. Oczywiście nie mieli testerów i postanowiłam w ciemno wziąć Nude Mauve. Jest super.
Dokładnie. Nie ma testerów. Rossmann ma takie same ceny, jak inne sklepy. Raz do roku robi te tygodnie, gdzie jest połowa ceny na kolorówkę, ale tak to nie da się u nich ani rabatu dostać, ani próbek. I z testerami jest dokładnie jak piszesz. Pani zawsze mówi „nie przysłali”. Więc po co kupować w Rossmannie mam? Pójdę gdzie indziej, gdzie dają kartę, rabat, jest tester. Polecam Wam Hebe albo Naturę.