Zaledwie pół roku temu pisałam o promocji w Rossmannie i moich rekomendacjach kosmetycznych. Wydawało mi się, że akcje z przecenianiem kosmetyków mają raz w roku. Tymczasem właśnie trwa kolejna. Przejrzałam moją kosmetyczkę i już wiem, co robić.
W ogóle nie pójdę do Rossmanna! Mam wszystko. A zapasów robić nie znoszę z przyczyn wyznaniowych, patrz: minimalizm. Czuję jednak, że racjonalna ocena zawartości swojej kosmetyczki to nie jest powszechne zachowanie.
Jestem członkinią kilku dużych grup urodowych na Facebooku. Z ciekawości podglądam, co się tam dzieje. Obecnie trwa szał sprawdzania, co jest objęte promocją, a co nie. Jakie produkty się sprawdziły, a które są do bani, przy czym gros argumentów brzmi: „szajs”, „badziew” lub „mnie zapchał”. Dziewczyny podają swoje listy zakupów. Patrząc na te plany zastanawiam się, kiedy zdążą to zużyć. Te wpisy przetykane są pytaniami o mocno kryjący podkład, prośbami o podanie dobrego kremu na trądzik, bo wizyty u dermatologa nic nie dają itp. Mam nieodparte wrażenie, że spora grupa młodych skądinąd kobiet zyskałaby dużo więcej, gdyby odłożyła pieniądze na jeden, porządny podkład, dobrze dobrany do potrzeb cery, zamiast testować na swojej buzi nowy korektor, bazę, podkład i puder – wszystkie z jednej kategorii produktów drogeryjnych, z podobnej półki cenowej, co uniemożliwia otwarcie się na produkty o innych składach. Zdecydowanie rządzi tu ilość, nie jakość.
Moja przyjaciółka zwróciła mi także uwagę na jeszcze coś innego. Przykładowo, w promocji tusz do rzęs kosztuje 30 zł, zamiast 60 zł. Tymczasem w sieci jego cena na stałe wynosi 30 zł. Tu kłania się kolejna zasada wyznawanego przeze mnie minimalizmu, iż promocja promocji nierówna. Zresztą podobne głosy pojawiły się w komentarzach pod postem sprzed pół roku.
To, co? Kto nie idzie ze mną do Rossmanna?
Przeczytaj także: Za dużo makijażu oraz Fast beauty, czyli tanie, modne i czasmi byle jakie
Ja byłam w Rossmanie i kupiłam podkład :)
rzadko korzystam z takich promocji – nie chce mi się walczyć z tą całą ludnością i ścierać się z nimi za wszelką cenę :)
Ja zawsze kupuje podstawowe produkty na zapas, takie jak szampony czy maszynki do golenia. Dzięki temu nie muszę tak często jeździć do Rossmanna :)
Skończył mi się fluid, więc tylko z tego powodu się wybiorę do Rossmanna :) Jeśli chodzi o promocje kosmetyków, to nie śledzę ich jakość szczególnie, jeśli coś mi się kończy, wówczas kupuje
Przykre, że tak potrafią oszukiwać konsumentów… A ludzie zazwyczaj patrza, wow ile to taniej, no to taka okazja, że trzeba brać. A sklepy nabijają sobie sprzedaz i przy okazji ludzi w butelkę.
Młode kobiety za wzorzec mają młode Jennerki, a na polskim rynku wszystkie idolki młodych dziewcząt noszą pełny makijaż. Na YouTube można zobaczyć, że potrzebujesz 3 rodzajow korektora, podkładu, pudru, rozu, bronzera, kredki do brwi, pieciu palet cieni do powiek i sprayu utrwalającego. Brakuje nam takiej Lorde, która promowałaby inny look, który bez tony makijażu też przystoi kobiecie zadbanej.
Ostatecznie kupiłam tusz w stacjonarnym Rossmannie, bo musiałam wejść do sklepu po farbę do włosów. Bójki pod szafami z kolorówką po prostu ominęłam.
PS. Zdarza mi się korzystać z rossmanowych promocji, ale zawsze idę rano, do osiedlowej drogerii bez tłumów i jestem przygotowana – mam listę i przetestowane kolory. Nie jest tak źle :)
„(…) wpisy przetykane są pytaniami o mocno kryjący podkład, prośbami o podanie dobrego kremu na trądzik, bo wizyty u dermatologa nic nie dają itp.”
Ja bym tym dziewczętom poleciła nie podkład, a naprawdę dobre produkty do oczyszczania i pielęgnacji. Maskowanie niedoskonałości to nie jest dobry pomysł, bo one nie zawsze wynikają z autentycznych problemów hormonalnych. Tymczasem całkiem spora grupa młodych dziewcząt zamiast przeciwdziałać problemom, woli pokryć je grubą szpachlą. Jako osoba 35-40 ;) bardzo im ten młodej skóry zazdroszczę i patrzeć nie mogę jak jej nie szanują.
Autor
To jest bardzo dobre podejście.
Nie dalej jak wczoraj na jednej z takich grup młoda dziewczyna z trądzikiem prosiła o rady. Pośród rad mądrych, np. leczenie trwa długo, nie rezygnuj, idź do lekarza, dermatologa, endokrynologa, ginekologa, zrób badania, sprawdź tarczycę etc. – pojawiały się rady w stylu: odrobaczanie, domowe maseczki, okłady z tego i tamtego etc.
Ostatnich kilka wydań rossmannowskich promocji omijałam szerokim łukiem, miałam wszystko, czego mi potrzeba. W tym roku jednak skorzystałam – kończył się tusz, więc kupiłam nowy, od dłuższego czasu miałam ochotę na jedną ze szminek – również trafiła do koszyka, a ze rossmann się wycwanił i promocja obejmowała min. 3 kosmetyki, wzięłam tez olejek do ust, bo te schodzą u mnie bardzo szybko. Koniec zakupów, gdyby nie było akurat promocji, zamówilibym to w necie, a tak oszczędziłam dychę za wysyłkę. Ale to, co się działo przy szafach z kolorówką… iście dantejskie sceny. Nie mam pojęcia po co kobietom aż tyle kolorówką, po co 5 podkładów? Zanim zużyją jeden, znów ruszy jakaś wielka promocja…
Autor
Ja pół roku temu kupiłam 2 pomadki. Z promocji skorzystałam kupując mocną czerwień – kolor nie na co dzień.
Znajoma była w Rossmannie wczoraj – opisywała podobne sceny.