Bullet journal dla minimalistek/ów

Bullet journal to system prowadzenia notatek osobistych i zawodowych, który łączy w sobie kalendarz, listę zadań do zrobienia i miejsce, gdzie można zapisać wszystko, co nam chodzi po głowie. Wielką zaletą tego systemu jest możliwość jego personalizacji. Jeśli jesteś osobą, która zapisuje wszystko w 15 miejsach, ten system może Cię uratować.

Co to jest bullet journal?

Bullet journal to tworzenie własnego kalendarza i notatnika, który nie tylko pomaga się zorientować w naszych zobowiązaniach, ale także jest spersonalizowanym miejscem do zapisywania wszystkiego, co nam tylko przyjdzie do głowy: pomysłów, przepisów, fragmentów z czytanych książek etc.

Bullet journal, zwany w skrócie bujo, to światowy trend. YouTube pęka w szwach od pomysłów na tzw. trackery i spready czy na artystyczne propozycje upiększenia swojego bujo. Dla mnie to już jednak zjadanie własnego ogona. Zwłaszcza, że trend zapoczątkował ktoś, kto po prostu musiał uporządkować swoje życie, bo miał problemy z koncentracją i nauką w szkole.

„To analogowy system na cyfrową erę” – mówi Ryder Carroll, który stworzył prosty, szybki i efektywny system.

Bullet journal to system zwiększający produktywność, który wykracza poza prostą organizację czasu.

A co dla mnie najważniejsze – system jest elastyczny i może się dopasować do różnych osobowości. Tu właśnie tkwi sekret bujo.

Podstawowe elementy w bullet journalu

System wg Carrolla składa się z kilku podstawowych elementów:

Indeks (2-4 strony): to spis treści. Na początkowych kartach notuje się numer strony i co na niej się znajduje, np. str. 14 – prezenty świąteczne. Jeśli na danej stronie skończy się miejsce, przechodzimy do kolejnej wolnej kartki i tam kończymy nasze notatki, pamiętając o zapisaniu numeru strony w indeksie.

Future Log (4 strony): widok kalendarza na cały rok z wpisanymi doń wydarzeniami, spotkaniami etc.

Planer miesiąca (2 strony): po lewej stronie jest miesięczny kalendarz w orientacji pionowej, po prawej stronie lista zadań na ten miesiąca oraz zadania-spadochroniarze z poprzedniego miesiąca. W kalendarzu wpisane są wydarzenia, spotkania, wizyty etc.

Kolekcje: pełna dowolność, np. dziennik z podróży, przepis na tartę z kapustą i grzybami, licznik wagi etc.

System znaków (punktorów) i migracje: każdy wpis powinien być krótki. Dobrze się tu sprawdza system znaków oraz notowanie skrótowe. Carroll proponuje, aby tworzyć listy zaczynając od punktów (tzw. bullet point). Zadanie wykonane jest oznaczane w ten sposób, że skreśla się kropkę, aby powstał X. Zadanie niewykonane oznacza się > i przepisuje na kolejny dzień. W ten sposób szybciej wykonamy zadanie lub z niego całkowicie zrezygnujemy, bo wizja przepisywania go po raz trzeci nie jest czymś, do czego dążymy.

Planowanie z głową

Snucie planów może być kolejną formą rozpraszania i rozmieniania się na drobne. Jeśli mamy tyle na głowie, że trzeba to zapisać, bo inaczej ucieknie, gubimy priorytet. Może trzeba część spraw odpuścić albo je delegować?

Dla mnie planowanie to zapisywanie spraw nieważnych, ale koniecznych oraz spraw ważnych, o które boję się, że mi umkną, bo odstają od codziennych rytuałów. W obu przypadkach, gdy coś zapisuję, niemal czuję, jak zwalnia mi się miejsce w głowie.

Ja robię notatki, listy To Do „na asapie”, rzeczy do zrobienia kiedyś w przyszłości, spisuję pomysły, zbieram zdania i myśli, które mnie poruszyły, piszę dzienniki podróży – a potem to wszystko gdzieś gubię, zapominam, odkładam, wyrzucam, bo nie wiem, jak i gdzie to trzymać. Bujo jawi się jako system, który sprawi, że tak nie będzie, głównie z powodu systemu migracji, czyli przenoszenia zadań. Ideą bujo jest sprawdzanie, co z zaplanowanych spraw udało się wykonać, a co trzeba przenieść na kolejne dni. Jeśli dana czynność zostanie przez nasz przepisana po raz drugi lub trzeci, należy się zastanowić dlaczego. Czy jest to coś nieistotnego, co należałoby sobie darować lub komuś zlecić? A może zbyt optymistycznie zarządzamy naszym czasem i planujemy, że zrobimy więcej? W obu przypadkach bujo pomaga skupić się na priorytetach, przy okazji wykonując rzeczy konieczne.

Dlaczego nie kalendarz?

Długo korzystałam z kalendarza. Służył mi jednak tylko do organizacji czasu. Zawsze miałam pod ręką jakiś notatnik. Chociażby na spisanie wszystkich spraw do załatwienia danego dnia. Tymczasem bullet journal pozwala połączyć to wszystko w jednym miejscu.

Kalendarze są sztywne, zaprojektowane z większą bądź mniejszą fantazją. Zwykle są dopasowane dla nauczycieli, studentów, rodzinne. Nie da się ich spersonalizować. Uświadomiłam sobie, że zawsze szukałam kalendarza z rozkładem tygodnia na dwie strony plus miejsce na notatki, gdzie chciałam zapisywać rzeczy do zrobienia w danym tygodniu, ale nie w konkretnym dniu.

Istotą bujo jest brak linearności. Jeśli skończy się miejsce na stronie, a kolejne są zapisane, po prostu idziesz na koniec zapisanych stron i kontynuujesz pisanie, nie zapominając o zapisaniu numeru nowej strony w indeksie. Na straży porządku stoi indeks, który sprawia, że wszystko jest usystematyzowane.

Kalendarz służy tylko organizacji życia – żeby nie zapomnieć o wizycie u lekarza albo nie przyjść na urodziny tydzień wcześniej; nie ma miejsca na notatki. Bujo proponuje braindump – miejsce, gdzie zrzucasz wszystko, co ci w głowie siedzi. Tylko pamiętaj, aby zapisać numer strony w indeksie.

Minusy? Są i minusy

Największy to ręczne pisanie dat. Można go łatwo ominąć i po prostu wydrukować kalendarz.

Drugim minusem może być chęć stworzenia ze swojego bujo
małego dzieła sztuki. Jeśli ma to być piękne miejsce, któremu będę poświęcać czas, przestanie być to miejsce użyteczne. Dla mnie bujo może być brzydki, pokreślony i bez ozdobników. Estetyka nie gra tu roli.

Więcej minusów nie znalazłam – dlatego uważam ten system za bardzo dobry.

Czym pisać i w czym pisać?

Można kupić oficjalny notatnik (Leuchtturm 1917), ale naprawdę nie trzeba. Ja korzystam z zeszytu ze sklepu papierniczego oraz czarnego długopisu. Aby coś podkreślić, mam pomarańczowy pisak zabrany dzieciom. Moje przybory do bujo wyglądają skromnie.

Komentarzy: 6

  1. Lente
    6 stycznia 2019 / 12:01

    Dzięki Zalotko za ten wpis :).
    Nigdy nie umiałam się połapać jaki jest właściwie sens tych poozdabianych bujo bo mi się gubiła idea praktyczna. Nareszcie wiem o co tyle hałasu :D. Wykorzystam zamysł, ale w segregatorze bo mi jednak nerwica nie pozwoli na taki „chaos” w notatkach;)

    • Zalotka.pl
      Autor
      7 stycznia 2019 / 11:27

      Właśnie te ozdobniki przyćmiły mi zupełnie ideę. Cieszę się, że ją wreszcie znalazłam w wersji saute.

      Podoba mi się Twój pomysł okiełznania braku linearności notatek. Segregator to dobry pomysł.

      Powodzenia w prowadzeniu bujo!

  2. MoniKa
    4 stycznia 2019 / 18:43

    Właśnie zaczęłam mój pierwszy bullet. Już widzę, że klucz jest dla mnie zbyt rozbudowany. Jestem też ciekawa, jak się sprawdzi system, gdy nie mam wpisanych miesięcy do przodu wszystkich, czyli mam roczny kalendarz z datami ważnymi, ale np. uzupełniłam miesięczny kalendarz na dwa miesiące do przodu. Jestem ciekawa, ile będzie sytuacji, że będę chciała coś wpisać ale nie będzie gdzie, bo tego miesiąca jeszcze nie mam.

    • Zalotka.pl
      Autor
      7 stycznia 2019 / 11:25

      Sama miałam takich sytuacji niewiele. Jestem ciekawa, jak Ci się spodoba bujo. Dawaj znać.

  3. alek.s.ndr
    3 stycznia 2019 / 15:42

    Spotkałam się z „bujo”, ale nie miałam pojęcia, że u podstaw leży taka prostota. W wersji, w jakiej ja widziałam notatniki wyglądały na małe dzieła sztuki, bardzo czasochłonne. Uznałam, że to nowy sposób prowadzenia pamiętników przez dzisiejszą młodzież. Zainteresowałaś mnie bardzo tym, że to w oryginale tak prosty system. Poczytam więcej, ale mam wielką ochotę zostawić mój nowy kalendarz i kupić sobie zeszyt do notatek.

    • Zalotka.pl
      Autor
      3 stycznia 2019 / 16:54

      Także trafiłam najpierw na te rozbudowane i pracochłonne projekty. Zupłenie nie zainteresował mnie wtedy ten temat, ponieważ nie widziałam dla niego zastosowania w codziennym życiu. Dopiero niedawno natknęłam się na twórcę systemu i okazało się, że bullet journal to w istocie prostota i minimalizm w czystym wydaniu.

Skomentuj Lente Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.