Spa, spa, spa, wspaniale

Przy okazji wyjazdu narciarskiego do Wierchomli postanowiłam zrobić to, co od dawna chodziło mi po głowie – pójść do spa.

W hotelu Wierchomla SKI & SPA skorzystałam z dwóch zabiegów. Pierwszy to prezent od salonu – pokazowy zabieg hydromasażu. Drugi wybrałam sama – zabieg na ciało. Nie zdecydowałam się na zabieg na twarz, bo nie chciałam zniknąć z towarzystwa na zawsze.

Po całodniowej walce na stoku z pogodą – dodatnia temperatura popsuła narciarzom ten weekend – w podskokach pobiegłam do salonu spa. Bez zbędnych formalności oddałam się w ręce eksperta. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, pod jak profesjonalne skrzydła trafiłam.

W pokoju zabiegowym szybko zrzuciłam z siebie ciuchy, zaklęłam siarczyście w duchu na widok jednorazowych stringów, bo stringów nie znoszę i nie noszę, ale rozbawiona wskoczyłam do wanny napełnionej ciepłą wodą. Wybrałam kąpiel z algami. Zgasło światło, w pokoju pozostały zapalone świeczki, a w wannie rozszalały się bąbelki. Kąpiel trwała 20 minut. W sam raz – nie za długo, nie za krótko, choć przyznaję, że gdyby nie prezent, tego zabiegu bym nie wybrała. Cena: 60 zł.

Spośród zabiegów na ciało wybrałam ten do skóry z problemami naczyniowymi. W nowych jednorazowych stringach na pupie położyłam się na brzuchu na łóżku zabiegowym. Masażystka najpierw przygotowała moje ciało na przyjęcie kosmetyków smarujące mnie od stóp po szyję jakimś żelowym specyfikiem. Przez cały czas opisywała mi dokładnie, co robi, z czego składa się kosmetyk, ale ja słuchałam jej jednym uchem. Uwielbiam masaże, więc odpłynęłam myślami gdzieś daleko, choć starałam się słuchać, aby Wam zdać dokładną relację. Jak widać, nie do końca mi się udało.

Gdy skóra była gotowa na przyjęcie kolejnych kosmetyków, w całe moje ciało został wmasowany krem. Kosmetyczka zawinęła mnie w folię, przykryła kocem i zostawiła samą na kilkanaście minut. W pokoju paliły się świece i słychać było odprężającą muzykę.

Gdy kosmetyczka wróciła, pomogła mi zgramolić się z łóżka wprost pod prysznic, gdzie zmyłam z siebie resztki kremu.

Znowu położyłam się na łóżku, by kosmetyczka natarła mi ciało pielęgnacyjnym olejkiem. Wykonała przy tym masaż z elementami ajurwedy: uciskała w odpowiedni sposób moje stopy i dłonie, a także czoło, skronie i plecy. Aj! Jakie to było przyjemne!

Cena zabiegu: 150 zł

Salon spa opuściłam mięciutka jak kaczuszka i poszłam na drinka :-)

W spa byłam po raz pierwszy, więc dla podobnych mi nowicjuszek mam kilka rad:
– weź ze sobą klapki lub inne obuwie typu wsuwam-zsuwam, żadnych sznurowanych tenisówek czy szpilek
– idąc do salonu najlepiej miej na sobie szlafrok i tyle: niepotrzebny ci nawet kostium kąpielowy
– komórkę i portfel zostaw w pokoju: w recepcji podpiszesz paragon, a za zabiegi zapłacisz, gdy będziesz się wymeldowywać z hotelu
– zabiegi są wykonywane na nagim ciele: dostaniesz jednorazowe stringi, piersi są odkryte, pupa w tych stringach też :-)
– zalecana kolejność zabiegów to: hydroterapia, zabieg na ciało, masaż, zabieg na twarz, ale każdorazowo poproś o diagnozę stanu skóry i dobór zabiegów
– dowiedz się, ile będą trwały zabiegi.

Na stronie hotelu Wierchomla znajdziecie cennik zabiegów.

1 komentarz

  1. LSD
    29 stycznia 2009 / 17:42

    Szczęściara z Ciebie, Zalotko :) Mam nadzieję, że kiedyś i ja będę mogła udać się do salonu spa… ;]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.