Krem do twarzy to jest poważny związek na kilka tygodni. Związki są różne, wiadomo. Bywają i takie, gdzie jedna strona stara się bardziej, a druga się w takiej relacji dusi. I tak właśnie było z moją skórą i Magnificence.
Po pierwsze, seria Magnificence jest skierowana do skór dojrzałych, ze zmarszczkami. Krem w zestawie z serum kupiłam w wielkim pośpiechu, bez sprawdzenia choćby opisu w internecie. Dermokonsultantka przekonała mnie, że jest on następną serii Hydra-Chrono, którą uwielbiałam i pisałam o niej tutaj. Otóż nie jest to prawda. Hydragenist – tak nazywa się seria, która zastąpiła Hydra-Chrono. A Magnificence nawet w ulotce funkcjonuje jako krem dla kobiet po 40. roku życia, choć oczywiście taki podział ze względu na wiek jest już dziś w pielęgnacji anachroniczny (używa się podziału ze względu na potrzeby skóry).
Jak działa seria Lierac Magnificence
Cała seria jest kuracją skupioną na przeciwdziałaniu procesowi glikoksydacji skóry, czyli po prostu są to produkty przeciwstarzeniowe. Składnikiem obecnym we wszystkich produktach Magnificence jest chroniony patentem peptyd D-Glyox, który w kremach występuje w stężeniu 3,5%, a w serum – w dwukrotnie wyższym. Jego głównym zadaniem jest pobudzenie fibroblastów do produkcji kolagenu i elastyny. Poza nim, w składzie samo pięknie i luksusowo brzmiące rzeczy: kwiat granatu, drzewo jedwabne.
Aksamitny krem do cery suchej i bardzo suchej Lierac Magnificence
Krem na dzień i na noc jest lekko różowy i ma gęstą konsystencję (masło shea, oleja marula), jest bogaty, ale przy tym łatwo się rozprowadza, nie jest tłusty, dobrze się wchłania i nadaje pod makijaż. Daje uczucie komfortu i natychmiastowej ulgi dla skóry suchej. Widocznie pielęgnuje cerę
Głęboko odżywia skórę, jednak ja miałam wrażenie, że aż za mocno. Moja skóra nie zbuntowała się w widoczny sposób. Nie zaczęła się czerwienić, ani nie pojawiły się wypryski – w końcu nie jest to produkt komedogenny . Jednak czułam, że krem ją przytłacza, jest zbyt nachalny. Zaczęłam go stosować jedynie na noc.
Opakowanie to ciężki słoik o pojemności 50 ml. Trwałe i eleganckie.
Cena: 219 zł za 50 ml
Serum intensywnie rewitalizujące Lierac Magnificence
Serum ma wodnistą konsystencję i mocny czerwony kolor. Po rozprowadzeniu na skórze intensywnie pachnie. Jest to zapach niemal jak kompozycja perfum – mocny, głęboki, słodki i trwały. Mnie się podoba. Ja mam serum w tubce, ponieważ był to dodatek do kremu w zestawie. Pełny produkt jest w wysokim słoiczku z pompką.
Czy serum działa? Na szczęście serum nie koloryzuje skóry, a delikatnie ją rozjaśnia tuż po nałożeniu i pozostawia rozświetloną. Cera jest wygładzona, co producent obiecuje dzięki „zawartości opatentowanego kompleksu D-Glyox 7% i wyciągu z hibiskusa”. Efekt gładkości polega bardziej na jedwabistym i bardzo delikatnym wykończeniu – nie ma tu mowy o jakiejś silikonowej warstwie znanej z baz pod makijaż. Serum nie jest produktem stricte nawilżającym.
Trudno mi ocenić działanie produktu w zakresie rewitalizacji, ponieważ był on źle dobrany do moich potrzeb – nie mam zmarszczek, więc nie mogłam zaobserwować żadnego spektakularnego efektu.
Cena: 239 zł za 30 ml
Jeśli miałabym rekomendować tę serię, to poleciłabym ją kobietom, których skóra jest sucha z racji wieku, oraz mają linie i zmarszczki. Ja czuję się za młoda na tę serię :-P
Widzę, że nawet doświadczone i obeznane blogerki padają ofiarami dermokonsultantek. Dokładnie tak samo było ze mną. Pani mi „doradziła” krem do mojej skóry. Przychodzę do domu i czytam na opakowaniu, że to silny i skoncentrowany kosmetyk dla wiotkiej już skóry. Jak można być tak niekompetentną w pracy? Czuję się często, że muszę mieć sama wiedzę na temat tego, czego szukam i nie mogę polegać na opinii kogoś w aptece. Inną sprawą jest ciągły brak testerów. Po co więc kupować w aptece, skoro to są zakupy w ciemno jak przez internet?
O, nie jestem jedyna :-D Poruszyłaś ciekawy temat z tymi testerami. W tej samej aptece, w dziale dermokosmetyków, w zależności od personelu na zmianie można dostać wszystkie próbki kremów, o jakie poprosisz lub usłyszeć, że nie mają żadnych próbek. Duże testery kremów, zwłaszcza w słoikach, a nawet w nie wiadomo kiedy otwartych tubach, są tak niehigieniczne, że jedyne do czego mogą służyć, to sprawdzenie ich konsystencji.
Niestety testery szybko się kończą i rzadko są wymieniane na nowe. Przedwczoraj wpadłam do Douglasa po mały prezent. Pani namawiała mnie na komplet Eosów – takich balsamów do ust. Totalnie nie kupuję tego nieporęcznego opakowania, ale myślę: może na prezent będą dobre. Pani daje mi do sprawdzenia koszyczek testerów. Powąchałam wszystkie. Wszystkie cuchnęły i były zepsute. Pokazuję to pani, która mnie obsługuje i pytam: czy pani by to kupiła? Pani tłumaczyła, że testery leżą już jakiś czas. Leżą czy nie, są antyreklamą produktu.