Złe nawyki higieniczne, makijażowe, pielęgnacyjne – sama miałam i zapewne mam ich kilka. Do przyjrzenia się im i stworzenia własnej listy takich nieprofesjonalnych zachowań w łazience natchnął mnie tekst pt. Seven bad beauty habits to break.
1. Hodowla bakterii w puderniczce
Przyznaję, że za rzadko czyszczę moje pędzle. Powinno się to robić po każdym użyciu, ale zwyczajnie nie mam na to czasu rano. Potem nadchodzi kolejny poranek. I kolejny. I pędzle niestety kąpią się co kilka dni. Wstyd.
Dlaczego to takie ważne, aby czyścić pędzle? Bo zbierają się w nich brud, kurz, martwy naskórek, kosmetyki. Chowają się w gąszczu włosków i udają, że ich nie ma. Jeszcze gorzej jest z gąbeczkami do podkładów. Trzeba je myć! Wcieramy nimi codzienne, a czasem i kilka razy dziennie puder czy kompakt w twarz.
2. Pomyślę o tym jutro
Daję sobie przysłowiową rękę uciąć, że nie znajdzie się wśród Was żadna, która nigdy nie położyła się w makijażu. W Sylwestra chociażby :-) Kiedy byłam na studiach, zdarzało mi się to nagminnie – dziś już na szczęście nie.
Demakijaż oczyszcza, odblokowuje pory, odświeża i zmusza do zastosowania kremu na noc. Pominięcie tego kroku często nieestetycznie mści się na leniuchach dnia następnego w postaci wyprysków, zablokowanych porów, ogólnego złego stanu skóry.
3. „Mamo, ten ząb jest smutny!”
„Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda -tak się zaczyna wielka przygoda. Myję zęby, bo wiem dobrze o tym: kto ich nie myje, ten ma kłopoty.” I to kosztowne. I zieje mu z ust jak Shrekowi. Przynajmniej dwa razy dziennie trzeba umyć zęby ruchem wymiatającym. I jeszcze użyć nici dentystycznej. I jeszcze płynu do płukania ust. Gumy do żucia tego za nas nie zrobią. Serio!
4. Goła i wesoła
Nie rozumiem, dlaczego dorosłe kobiety rezygnują z dobrodziejstw przemysłu kosmetycznego. Nie można być przez całe życie abnegatką. Nie oczekuję, że wszystkie powinnyśmy nosić każdego dnia pełen makijaż i wyglądać jak z żurnala. Nie. Ale zadbać o siebie w minimalnym stopniu powinna każda kobieta. Patrzę na najbliższe otoczenie. Moje „dzieciate” koleżanki nie malują się wcale. Nigdy. Ani do pracy, ani na imprezę, ani na wesele. Żadna z nich nie ma w domu tuszu do rzęs czy szminki. Zalotki pewnie też nie. Dla-cze-go? Przecież to takie przyjemne.
5. Przedawkowanie
Druga strona medalu – dziewczyny, które nie mają ani kawałka „czystej” skóry: na twarzy gruby makeup, na przedramionach brokatowy balsam, na paznokciach żelowe tipsy. No, kochane, co za dużo, to niezdrowo. I – jak mawiała Chanel – przed wyjściem z domu, zdejmij jedną rzecz.
Czy też masz wrażenie, że większość dziewczyn, które spotykasz na ulicach, czyta tego samego bloga o modzie? W każdej stylizacji obowiązkowo duży, złoty zegarek, albo chcąc wyglądać 'super stylowo’ noszenie wszystkich trendów na raz. Kompletny brak swojego stylu. Co do makijażu, również uważam, że odrobina szminki czy tuszu do rzęs nikomu jeszcze nie zaszkodziła ;) Ale nie należy też zbytnio 'oszukiwać’ ;) pozdrawiam
Uwielbiam Twoje wpisy i poczucie humoru :)