Po nitce do kłębka – tak powinno być. Ja poszłam na odwrót: na drogeryjnej półce znalazłam kłębek, czyli olejek do oczyszczania i demakijażu Bielendy, a potem dotarłam do nitki – metody olejowego oczyszczania twarzy OCM. O co tu chodzi? Po kolei, czyli zacznę od tej nitki, a później do kłębka.
Jak działa OCM?
OCM to Oil Cleansing Method, czyli olejowa metoda oczyszczania twarzy. W jaki sposób tłusty olejek ma zmyć makijaż i oczyścić twarz? Zgodnie z zasadą, że podobne rozpuszcza się w podobnym, a więc tłuszcz w tłuszczu, czyli zabrudzenia, sebum, resztki kosmetyków rozpuści odpowiednia kombinacja olejków.
OCM polega na poznaniu potrzeb skóry – wtedy nawet cery trądzikowe mogą z niej korzystać, jakkolwiek obrazoburczo to brzmi, żeby czyścić przetłuszczającą się cerę olejem.
OCM niesie ze sobą same korzyści: znikają suche skórki, wyrównuje się koloryt skóry, eliminują się drobne zmarszczki (powierzchniowe nawilżenie skóry). Warto spróbować.
Jak oczyścić twarz metodą OCM?
Schemat działania OCM jest prosty: wmasować w suchą skórę olejek, a następnie spłukać. Te dwie proste czynności można rozwinąć i stworzyć tzw. rytuał. Można ogrzewać olejek w dłoniach, można zacząć od konkretnych partii twarzy i przesuwać się ku dołowi, zostawiając demakijaż oczu na sam koniec. Potem małym ręcznikiem (to te kwadraciki o wymiarach 20×20 cm, których celu istnienia nie pojmowałam dość długo) zamoczonym w ciepłej wodzie usuwa się olejek, ale nie poprzez ścieranie go z twarzy, tylko kilkakrotne przykładanie czystego ręcznika do skóry.
Zwolennicy tej metody każą tutaj zakończyć. Twarz została oczyszczona, a przy okazji olejki pielęgnują skórę, powierzchniowo ją natłuszczają, wyrównują koloryt – niczego więcej nie trzeba. Podejrzewam, że przy zastosowaniu czystych mieszanek olejków wysokiej jakości tak właśnie może być. Lepiej jednak przetrzeć twarz tonikiem. W miarę potrzeb można zastosować krem do twarzy.
Mieszać czy kupować?
W sieci znaleźć można wiele przepisów na samodzielne wykonanie mieszanek, np. tutaj lub tutaj. Podstawowy są takie: do oleju bazowego dodaje się olej rycynowy oraz olejki o właściwościach odpowiednich dla rodzaju cery. Sporządzenie odpowiedniej mieszanki jest trudne, a eksperymenty trzeba wykonywać na własnej twarzy – ja podziękuję.
Osobiście uważam, że robienie kosmetyków w domu to wielki wysiłek, którego efekty są mizerne. Zdecydowanie należę do dziewczyn leniwych, które DIY ograniczają do ozdób świątecznych i renowacji mebli. Wolę kupić, bo w ogólnym rozrachunku jest taniej i na pewno bezpieczniej.
Olejek Bielendy i co z tego wynikło
Uszlachetniony olejek arganowy do czyszczenia i mycia twarzy – tak brzmi pełna nazwa produktu Bielendy do olejowego oczyszczania twarzy. Czym został uszlachetniony olejek arganowy, powszechnie wielbiony za swoje wszechstronne i cudowne działania dla skóry (wzmacnia włosy,paznokcie i skórę, silnie regeneruje, łagodzi objawy trądziku, nawilża i chroni przed działaniem słońca i wiatru)? Pierwszym składnikiem produktu Bielendy jest olej mineralny (parafina) – składnik oskarżany o potworności: zatykanie porów, powstawanie zaskórników. Ten jeden składnik przekreśla produkt Bielendy w oczach ekokonsumentek. Ja dałam mu szansę.
Używam olejku z kwasem hialuronowym (jest także wersja sebum control complex dla cer tłustych i mieszanych oraz z retinolem dla skór dojrzałych) od tygodnia do codziennego demakijażu. Jest bezzapachowy.
Produktu Bielendy używa się zawsze na zwilżoną twarz – uwierzcie, wtedy jest lepiej, chociaż oryginalnie według prawideł OCM olejek powinno się nakładać na suchą twarz. Bielenda nałożona na suchą twarz… nie zmywa dokładnie makijażu, co widać po ilości powtórzeń oczyszczania oczu.
W kontakcie z wodą olejek Bielendy zmienia się w białe niepieniące się mleczko. Produkt dobrze radzi sobie z rozpuszczeniem podkładu, pudru, cieni do powiek i tuszu do rzęs. Tylko wieczorowy makijaż z dużą ilością tuszu wymagał dwukrotnego oczyszczania okolic oczu. Demakijaż jest ekspresowy, bez potrzeby przecierania twarzy wacikami – wystarczy krótki masaż dłońmi. Olejek jest łagodny i nie szczypie w oczy, jednak jest tłusty, więc oczy mogą zachodzić mgłą, co jest dyskomfortem.
Olejek widocznie pielęgnuje skórę – po umyciu nie mam uczucia ściągnięcia, a cera jest gładka jak lico mojej czterolatki. Różnicę widać po dwóch, trzech dniach stosowania. Zwykle po demakijażu sięgnęłabym bezpośrednio po krem, ale zanim to zrobię, umyję jeszcze twarz tonikiem. Ta parafina nie daje mi spokoju, choć jest składnikiem także dużo droższych kosmetyków, np. olejku ShuUemara.
Cena: ok. 19 zł
A na poniższym filmiku dziewczyna była w stanie rozetrzeć swoją maskarę na całą twarz :-)
W temacie demakijażu olejem, polecam ten film: https://youtu.be/03FPgIbmJdc.
Ja również jestem wielką fanką olejów w demakijażu i pielęgnacji. Stosuję je na noc do twarzy, po kąpieli na całe ciało a nawet do włosów. Genialna sprawa.
Czy taki olejek naprawde nie zatyka porów? Nie chce mi się w to wierzyć.
Moich nie :-) Wydaje mi się, że kluczem do sukcesu jest dobrze dobrana pielęgnacja. Jeżeli masz skórę, która ma skłonności do wyprysków, po umyciu twarzy olejkiem, dobrze bym ją przetarła tonikiem. Pewnie nie stosowałabym tej metody demakijażu latem, ale zimą warto spróbować.
Wunia, może się podzielisz swoim przepisem na Twój olejek OCM?
A mnie tam się chciało mieszać w czasach kiedy używałam OCM i byłam zadowolona :)