Od konsumpcjonizmu i zakupoholizmu do minimalizmu

Wyobraźmy sobie taki obrazek: duża zamknięta szafa, z której dobiegają radosne dziecięce piski. Dzieci są przekonane, że znajdują się na misji eksploracyjnej w kapsule gdzieś na dnie oceanu lub w kosmosie. Rodzice pewnie pomyślą, że pociechy dobrze się bawią bez ich asysty. Z punktu widzenia gospodyni domowej, dzieci w szafie rozrzucają i gniotą wyprasowane ubrania. Pracownik opieki społecznej może być zdania, że to niedopatrzenie rodzicielskie. Natomiast gdy babcia dowie się, że dzieci są w szafie, to będzie chciała dołączyć do zabawy.

Jak widać, stare porzekadło, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ma tu zastosowanie. Można podjąć wysiłek i spróbować się przesiąść, dzięki czemu spojrzymy na sytuację z nowej perspektywy i zyskamy zupełnie nowy ogląd na sprawę. I tym właśnie jest przejście na minimalizm. Próbą odrzucenia obsesji naszej kultury: szybciej, więcej, lepiej.

Czasami pragniemy posiadać jakąś rzecz tak bardzo, że tracimy dystans. Kupujemy, mamy, cieszymy się. I nagle po jakimś czasie dociera do nas, że od dawna ta rzecz nie była w użyciu, może nawet zapodziała się, a my nie zauważyliśmy jej braku. Czy to oznacza, że nigdy nie była potrzebna? Możliwe.

Czasami nie wiemy, gdzie odłożyć zakupy, z którymi wróciliśmy do domu. Mamy tak dużo podobnych przedmiotów, a mimo to wciąż przynosimy nowe.

Czasami złościmy się na domowników, którzy bałaganią i nie sprzątają po sobie.

Czasami stoimy przed pełną szafą i nie mamy co na siebie włożyć.

Po co nam tyle palet cieni do powiek?

Nadmiar zmienia istotę rzeczy w jej przeciwieństwo, wypacza cel.

Nowe rzeczy będą się pojawiać. Będą kusić, bo marki sprzedają nam szczęście, młodość i przyjaźń w reklamach. Właśnie odkrywają minimalizm i chcą go nam zapakować w kolorowy papier dokładnie tak samo. Ale minimalizm to nie przejściowy trend, a rzeczywista potrzeba spokoju w otaczającym nas świecie pełnym rzeczy.

Minimalizm to wolność od rzeczy, od konsumpcji, od stresu, który powodują posiadane rzeczy.

Zachęcam cię, żebyś rozejrzał/a się w pomieszczeniu, w którym jesteś. Ilu rzeczy będących w zasięgu wzroku nie używasz i nie potrzebujesz?

5 praktycznych rzeczy, które możesz zrobić, aby kupować mniej

  1. Zrezygnuj z newsletterów ze sklepów online. Poświęć czas na zmianę ustawień w programach lojalnościowych sklepów, aby nie otrzymywać SMS-ów z informacją o promocjach. Kuszeni niższą ceną kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy. Płacąc cenę regularną jesteśmy dużo bardziej ostrożni wydając pieniądze. Jeżeli chcesz zaoszczędzić, to promocje i tak są na każdym kroku – np. w niedziele wolne od handlu w sklepach online są przeceny. Nawet nie mając informacji o promocji, z dużym prawdopodobieństwem na nią trafisz. Ale dopiero wtedy, gdy zajdzie potrzeba zakupu czegoś. A nie odwrotnie – kupisz coś, bo jest w promocji.
  2. Zrób listę potrzebnych rzeczy. Prezentów pod choinkę, zakupów spożywczych, ubrań. Idąc na zakupy trzymaj się tego, co na liście. Ja polecam aplikację Wunderlist, której z powodzeniem używam od kilku lat. Więcej: 5 aplikacji, które przydadzą się każdej kobiecie.
  3. Po prostu przestań chodzić do centrów handlowych. Kupujemy oczami. Zrób zakupy przez internet – do takiego koszyka wkłada się dużo mniej i tylko to, czego potrzebujesz.
  4. Ogranicz media społecznościowe, przede wszystkim Instagram. Wrócisz, jak będziesz umieć się powstrzymać od impulsywnych zakupów.
  5. Wpisz hasło „minimalizm” w wyszukiwarkę internetową. Poznaj ideę. Zobacz, że minimalizm to nie życie w braku i spartańskich warunkach, ale spokój. To droga, a nie cel sam w sobie.

Komentarzy: 3

  1. Asia K.
    11 listopada 2018 / 09:38

    Świetny wpis Aniu, dzięki!
    Ja mam taki mój spósób aby rzadziej robić zakupy. W piątek popoudniu po pract robię listę co będziemy jeść w tygodniu. Wypisuję wszystkie potrzebne składniki na kartce i tego się trzymam. Dzięki temu zakupy spożywcze (których serdecznie nienawidzę) robimy raz w tygodniu, co zresztą pozwala nam oszczędzać czas i pieniądze.
    Odnośnie inynych zakupów to się na własnej skórzy przekonałam, że nie warto kupować wszystkiego i wszędzie. Moja łazienka zawalona była tysiącem kosmetyków, 80% nie używałam, termin przydatności minął i musiałam wyrzucić… Wtedy zadałam sobie pytanie po co to wszystko kupiłam. Niestety pytanie pozostało bez odpowiedzi, za to zmieniło się moje podejście do kupowania kosmetyków.

  2. Babetka
    10 listopada 2018 / 20:03

    Jestem bardzo zainteresowana życiowym aspektem minimalizmu w przypadku, gdy ma się rodzinę. Ilość przedmiotów rośnie wykładniczo z każdą nową okazją i chętnie przeczytam, jaki masz sposób, aby ograniczyć rzeczy dziecięce, które dawno już nie mieszczą się w dziecięcym pokoju.

  3. A.
    10 listopada 2018 / 17:05

    W punkcie 3 nie wiem, czy dla mnie bezpieczniejsze są zakupy przez internet. Mam tak, że jak coś kupuję, to wcześniej przejrzę wszystko, co w danej kategorii ma sklep. Na Allegro też tak robię – przeglądam np. 15 stron z ofertami, które mi wyskoczyły po wpisaniu już odpowiednich filtrów. Wydaje mi się, że ja po prostu zawsze i wszędzie znajdę sposób, aby dużo kupić. Jedyne, co mnie powstrzymuje, to pustka na koncie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.