Co jest najbardziej denerwującą rzeczą, gdy siadasz do szybkiego makijażu rano? Dla mnie dwie rzeczy – suchy Beauty Blender i brudne od podkładu ręce.
Maluję się w sypialni, w moim kąciku szumnie zwanym toaletką. Mam tu dostęp do światła dziennego, dużego lustra oraz drzwi, które mogą mnie odgrodzić od małych, ciekawskich rączek. Te rączki mają na sumieniu już dwa pudry brązujące i jeden rozświetlacz, więc są niebezpieczne. To, do czego nie mam dostępu, to woda. Niestety, moja sypialnia nie łączy się z łazienką, która znajduje się dokładnie w drugim końcu mieszkania. Jakie są tego efekty?
Beuaty Blendera nie używałam od dobrych dwóch tygodni – zapominam go zwilżyć. Kiedy uda mi się wypchnąć o poranku rodzinę za wspomniane już drzwi, nie chce mi się wychodzić, aby zmoczyć Beauty Blender, bo musiałabym po drodze ponownie zażegnać kryzys, rozpisać „mapę drogową” określającą dobry obyczaj dzielenia się zabawkami, zachwycić się rysunkiem, wysłuchać piosenki… Tu trzeba dobrej organizacji!
Na mojej toaletce poza kosmetykami wylądowały zatem rzeczy bardzo przydatne, czyli niekosmetyczne niezbędniki. A więc:
Woda
Woda w sprayu. Kranówka, termalna. Dowolna. Byle była. Mogę zwilżyć Beauty Blender czy pędzel.
Chusteczki nawilżane
Mokre chusteczki dla dzieci sprawdzają się w każdej sytuacji, ale te na toaletce służą mi do wytarcia rąk po nałożeniu podkładu. Lubię rozprowadzać podkład palcami, a czasem mieszam kolory na grzbiecie dłoni. Gdy potem chcę sięgnąć po dowolny inny kosmetyk, resztki podkładu z paluchów zostają na wszystkim. O-hy-da.
Patyczki
Patyczki kosmetyczne do szybkich poprawek, bo ręka zwykle zadrży i potem jest makijaż a la Dali – jedno oko w górę, drugie oko w dół. Patyczki przychodzą z pomocą.
Antybakteryjny żel do rąk
Stoi na wszelki wypadek, ale używam go bardzo rzadko. Zwykle myję ręce tuż przed nakładaniem podkładu i to wystarcza.
Coś jeszcze powinno się znaleźć na mojej toaletce?
Z przyjemnością przeczytam Twój komentarz. Jeśli dotarłaś do końca tego wpisu, zostaw słowo od siebie poniżej.
Ja Beauty Blender zabieram ze sobą do łazienki gdy idę umyć zęby, więc nie mam z tym problemu, żeby go zwilżyć. Nic mi nie przychodzi do głowy z jakiś innych niekosmetycznych rzeczy :D
Patyczki to u mnie nr 1 hihi
A u mnie się nie sprawdzają. Kiedy chcę coś poprawić, zwykle zwilżam patyczek i wtedy już pozamiatane – schodzi cały makeup i trzeba pudrować od nowa w tym miejscu. Jak wy to robicie, ze wam się patyczki przydają?
Suchy blender.. cha cha cha cha… nie mogę się przestać śmiać. Dokładnie! Mam to samo. Siadam, suche blender. Nieeee… dziś znowy palcami nakładm makijaż…
O tylu rzeczach pamiętam rano i jakoś zawsze zapominam o zmoczeniu Beauty Blendera :-D