Embryolisse – kultowy i z Paryża, ale czy wart uwagi?

Mam naturalny opór przed stadnymi zachowaniami. Stąd czekam, przyglądam się i niespiesznie podejmuję decyzje. Szum wokół Embryolisse jest od dawna. Polecają go siostry Chapman z duetu Pixiwoo i Lisa Eldrige. Sprawdzę, o co tyle hałasu.

„Sekret urody Paryżanek”

Embryolisse ma opinię kremu, bez którego nie obejdzie się żaden wizażysta. Opracowana w latach 50. ubiegłego wieku formuła ma być sekretem urody Paryżanek, dostępnym za niewielkie pieniądze w każdej aptece i drogerii. Używają go po dziś dzień modelki i aktorki, np. klan Birkin, czyli Jane, Charlotte i Lou. I ten oto kosmetyk jest w zasięgu ręki każdej z nas. Prawda, że brzmi obiecująco? To produkt, który sam się sprzedaje.

Niepozorny krem to esencja paryskiej nonszalancji w dbaniu o siebie. „Nie zawracam sobie tym głowy”, „taka się obudziłam” – popkultura sprzedała nam wizję naturalnie pięknej paryżanki, która jest zbyt zajęta, aby skupiać się na tak nieznaczących drobiazgach jak pielęgnacja skóry. „Cokolwiek, co się nada” – tak mamy sobie wyobrazić Caroline de Maigret, czy inną „It Girl”, gdy o poranku spędza w łazience dokładnie 3 minuty. W rzeczywistości jest oczywiście zupełnie inaczej, ale efekt, jaki widzimy, jest jak najbliższy naturalnemu pięknu, a przez to jest pożądany przez wiele kobiet. Ten „paryski szyk” zdecydowanie różni się od azjatyckiej pielęgnacji złożonej z 10 kroków. Mnie paryska wersja leży dużo bardziej.

Co z tą parafiną?

Krem Embryolisse Lait – Creme Concentre to nawilżająca lekka emulsja w metalowej tubie z plastikowym korkiem jak od pasty do zębów. Luksus to to na pewno nie jest, ale wszak liczy się, co jest w środku.

Krem jest opisywany jako nawilżająco-odżywczy. Embryolisse nawilża i zostawia na skórze satynową warstewkę. Z drugim określeniem mam niejaki kłopot – być może jestem zbyt przyzwyczajona do dzisiejszych kremów odżywczych? Nie wiem. Zapach kremu jest delikatny i przyjemny – na pewno nie apteczny.

Embryolisse to krem, który nadaje się dla cer wymagających szybkiego nawilżenia, ale nie poleciłabym go cerze młodej lub ze skłonnością do wyprysków. Dlaczego?

W składzie mamy po kolei: wodę, parafinę (czyli olej mineralny), kolejne emolienty i woski. Parafina jest kontrowersyjnym składnikiem. Podobnie stosowanie emolientów. W skrócie:

Parafina nie jest określana jako składnik komedogenny, ale jest to emolient, który tworzy warstwę okluzyjną na skórze. Czyli jakby otacza ją, zmiękcza i natłuszcza. Stąd mamy to piękne wrażenie jedwabistości i natychmiastowego „nawilżenia”. Ja nie jestem zwolenniczką wylewania dziecka z kąpielą i parafiny nie unikam, ale są osoby, które jej nie tolerują na skórze.

Dla kogo jest Embryolisse?

Czy ten krem jest zatem przereklamowany? Niekoniecznie. Ja jestem z niego naprawdę bardzo zadowolona. Dlaczego? Po prostu mi służy i nie dziwię się, że jest tak wychwalany.

Bardzo dobrze się sprawdza jako baza pod podkład. Ma lekką konsystencję i choć szybko się wchłania, to nie należy przesadzić z jego ilością na skórze, bo zrobi się zbyt gruba i nieprzyjemna w odczuciu warstewka. Pięknie wygładza buzię. Działa powierzchniowo nawilżająco, nie powoduje u mnie żadnych kłopotów z cerą – szczypania czy zaczerwienienia. Najprawdopodobniej dlatego, że mam 35 lat, a nie 20 i moja cera nie miała większych problemów poza okresowym przesuszeniem i rozszerzonymi naczynkami.

Ale co z tym składem? Tu dochodzimy do innego tematu, jakim jest analiza składów kosmetyków. Nigdy nie ukrywałam, że nie posiadam żadnego biotechnologicznego ani innego wykształcenia, które dawałoby mi możliwość przeanalizowania składników kosmetyków. Uważam, że trend, gdy każda blogerka może sobie dokonać analizy za pomocą dostępnych w internecie encyklopedii składników, jest jak mówienie, iż każdy, kto zna nuty, może je poskładać w Sonatę księżycową.

Z drugiej strony patrzenie producentom na ręce i niełykanie marketingowej papki przyczyniło się do wzrostu świadomości klientów i sprawiło, że jesteśmy dużo bardziej uważni nakładając coś na twarz.

Co mogę więc powiedzieć o Embryolisse? Polecam, ale sprawdź, czy masz podobną do mojej cerę.

Cena: 80 zł za 75 ml, 45 zł za 30 ml, 35 zł za 15 ml

Komentarzy: 3

  1. 25 lutego 2019 / 12:44

    Mam go w planach ale teraz troche obawiam sie jednak tej parafiny… ;)

    • Zalotka.pl
      Autor
      25 lutego 2019 / 16:07

      Może sprawdź swoje poprzednie kremy – czy miały parafinę i przypomnij sobie, jak Twoje skóra na nie reagowała.

  2. Kamila
    24 lutego 2019 / 15:03

    Bardzo wyważona recenzja. Podoba mi się, że mimo iż jesteś zadowolona z kremu, to piszesz też o kontrowersjach z tą parafiną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.